Śledztwo w tej sprawie jest interdyscyplinarne, bo siły połączyli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji i Krajowej Administracji Skarbowej z prokuratorami z Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Dwie pierwsze instytucje już się podzieliły sukcesami realizacji. DGP udało się ustalić szczegóły działania jednej z lepiej zorganizowanych i działających na skalę międzynarodową mafii paliwowych. W ostatnich dniach CBŚP zatrzymało w tej sprawie kolejne osiem osób, a lista podejrzanych w wielowątkowym śledztwie zwiększyła się do 58 osób. Śledczy zajmują się sprawą od połowy marca 2017 r. Kieruje nim prokurator Przemysław Baranowski, ten sam, który jest w specjalnym zespole wyjaśniającym aferę finansową z udziałem wrocławskiego windykatora – GetBacku.
25 lat za VAT
– Wśród zatrzymanych, którzy trafili na trzy miesiące do aresztu tymczasowego, są Sławomir Cz. i Jacek Cz. Obaj mają postawione m.in. zarzuty tzw. zbrodni vatowskiej, za które grozi nawet 25 lat więzienia – mówi nasz informator znający szczegóły śledztwa.
Pierwszy miał kierować zorganizowaną grupą przestępczą, a drugi był jej członkiem. To była de facto podgrupa współpracująca z innymi grupami w wyłudzaniu VAT i akcyzy oraz unikaniu opodatkowania, a także praniu brudnych pieniędzy. Mózgami łączącymi działalność wszystkich grup, które współpracowały, mają być zatrzymani już wcześniej Mirosław K. i Jacek Ż. Duża część gangu została rozbita w czerwcu 2017 r., kiedy zatrzymano 18 głównych członków grupy – organizatorów całego procederu. Wśród nich znaleźli się m.in. gangsterzy związani z „Mokotowem” i „Wołominem”.
Podejrzanym zabezpieczono luksusowe samochody, pieniądze, m.in. milion złotych w gotówce, złotą i srebrną biżuterię, złote monety oraz tiry z cysternami, których wartość przekracza 10 mln zł.
Ostatni zatrzymani w tej sprawie działali między początkiem września a końcem czerwca 2017 r. Na centra swojej działalności wybrali Szczecinek i Krotoszyn, ale nielegalne dochody mieli osiągać według naszych źródeł także dzięki współpracy z zagranicą.
– Dwóm mężczyznom Cz. prokurator ogłosił zarzuty popełnienia przestępstwa tzw. zbrodni fakturowej w związku z wystawieniem prawie 1,8 tys. faktur dokumentujących sprzedaż oleju napędowego przez jedną z działających w Warszawie spółek na kwotę ponad 138 mln zł – podkreśla nasz informator i zwraca uwagę, że podejrzani obniżali podatek należny i wyłudzali zwrot VAT. Podgrupa wystawiająca faktury miała to robić na rzecz Mirosława K. i Jacka Ż.
Fikcyjne faktury opiewające na takie kwoty i wprowadzone do obrotu pozwalają postawić podejrzanym relatywnie nowy zarzut, który obecna ekipa rządząca wprowadziła w ramach uszczelniania systemu podatkowego. Chodzi o wystawianie pustych faktur na sumy powyżej 10 mln zł, za co grozi nawet ćwierć wieku za kratami. W tym przypadku fikcyjne dokumenty miały być wystawione na ponad dziesięciokrotnie wyższe sumy.
Cudowna przemiana oleju
Międzynarodowa skala działalności pozwalała im na przekręty – obok tych na podatku od towarów i usług – także na akcyzie. Do tego zaś posłużył olej smarowy, który wyjeżdżał z Polski do Niemiec, Czech, na Litwę, Łotwę czy do Rumunii.
– Produkowany był pod Warszawą, niedaleko Nasielska. Trafiał za granicę i wracał do kraju już jako olej napędowy. To dawało duże przebicie na jego sprzedaży nieświadomym nabywcom – mówi nam jeden z funkcjonariuszy pracujących przy sprawie i opowiada, jak wyglądał proceder.
Olej smarowy spod Nasielska był na przykład produkowany na zlecenie jednej z czeskich spółek, którą kontrolowali członkowie grupy przestępczej. Trafiał też do Niemiec, gdzie był przeładowywany, a następnie z listami przewozowymi przez Polskę miał dotrzeć na Litwę i do innych krajów. Już jako olej napędowy trafiał do obrotu w kraju. Na jednej tylko cysternie budżet państwa tracił ok. 50 tys. zł.
– Produkcja zaś wynosiła średnio 25 cystern tygodniowo. Na terenie całej Polski ponad 1,2 tys. cystern oleju smarowego zostało sprzedane jako olej napędowy, to jakieś 35–37 mln litrów. Na akcyzie i VAT strata wyniosła w sumie blisko 70 mln zł – mówi nam osoba z KAS mająca wiedzę na ten temat.
Pieniądze z nielegalnej działalności trzeba było wyprać. Na to grupy przestępcze też znalazły sposób i – jak podejrzewa prokuratura – udało im się to w przypadku co najmniej 26 mln euro i 15 mln zł.
– Wykorzystano do tego rachunki bankowe kontrolowanych przez grupę podmiotów gospodarczych, na które wpłacano pieniądze pochodzące z przestępstw, oraz kupowane nieruchomości w Polsce i na terenie Europy – mówi nam osoba znająca szczegóły śledztwa.
Legalizacja brudnej kasy
Żeby ukryć przestępcze pochodzenie pieniędzy, grupa wymyśliła sposób do tej pory rzadko stosowany przez mafie paliwowe czy vatowskie. Kupiła legalnie działającą spółkę z branży mięsnej o nazwie Indyk Mazowsze. Za ponad 2 mln zł przejęła kilkadziesiąt tysięcy udziałów.
– To chyba pierwszy przypadek w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie, w którym mamy taki modus operandi ukrywania, że pieniądze pochodzą z nielegalnej działalności – mówi nam jeden ze śledczych.
W tym przypadku prokuratorzy również zastosowali stosunkowo nowe przepisy konfiskaty rozszerzonej, czyli zabezpieczenia już na etapie śledztwa majątku, który może pochodzić z nielegalnego źródła. Obowiązują od końca kwietnia 2017 r. i pozwalają pozbawić sprawców korzyści finansowych z przestępstw.
– Indyk Mazowsze ma zarząd komisaryczny, normalnie funkcjonuje i produkuje wyroby z mięsa, ale już nie jest wykorzystywany w procederze wyłudzania VAT czy akcyzy. Zwykle przestępcy podatkowi wolą używać słupów lub spółek, które trudno namierzyć ze względu np. na wirtualne biuro – zwraca uwagę nasze źródło.
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie potwierdza gros ustaleń DGP, ale nie chce się odnosić do personaliów zatrzymanych i nazw podmiotów, które grupy przestępcze miały wykorzystywać.
– W sprawie gromadzone są kolejne dowody, które służą ustalaniu pozostałych osób i podmiotów gospodarczych mających związek z ujawnionymi przestępstwami – mówi nam prokurator Agnieszka Zabłocka-Konopka.
Oprócz zbrodni vatowskiej pozostali podejrzani mają zarzuty, za które grozi im od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
– Kolejne zatrzymania to kwestia czasu, bo śledztwo jest już mocno zaawansowane. Kilka podgrup łączy się w jedną z większych mafii vatowskich działających na terenie Polski – mówi nam jeden z funkcjonariuszy.