Chodzi o porozumienie zawarte w nocy z 18 na 19 grudnia 2018 roku, kiedy przedstawiciele krajów członkowskich UE oraz europarlament zdecydowali, że elektrownie, w których emisje przekraczają 550 gramów CO2 na kilowatogodzinę (kWh), nie będą mogły korzystać ze wsparcia państwa w ramach rynku mocy po 1 lipca 2025 r.
Negocjacje w imieniu państw członkowskich UE prowadziła prezydencja austriacka. Po drugiej stronie stołu siedzieli przedstawiciele PE. Udało im się porozumieć w sprawie ostatecznego kształtu dyrektywy i rozporządzenia, dotyczących energii elektrycznej. Te dwa dokumenty będą miały duży wpływ na przyszłość unijnego rynku energii elektrycznej.
Rozporządzenie określa zasady, na jakich państwa członkowskie mogą ustanowić tzw. rynek mocy, czyli mechanizm wsparcia dla elektrowni i firm energetycznych.
Powołanie go do życia wynika z tego, że ceny hurtowe energii są na tyle niskie, iż nie pozwalają na inwestowanie - tj. nie dają zarobić na spłatę kredytu na budowę nowej elektrowni. Ponieważ inwestycje w nowe bloki wytwórcze są nieopłacalne, wraz z zamykaniem najstarszych jednostek pojawia się groźba, że w ich miejsce nie powstaną nowe i w pewnym momencie dostawy prądu będą niewystarczające.
Rynek mocy wprowadza zatem wsparcie pieniężne dla elektrowni za to, że przez określony w kontrakcie czas, na wypadek np. niedoboru energii, będą dysponować odpowiednią mocą, czyli będą mogły dostarczyć brakujący prąd. Firmy energetyczne dysponujące takim dodatkowym źródłem dochodów miałyby potencjalnie sfinansować modernizację albo budowę nowych bloków.
Z polskiej perspektywy jedną z kluczowych spraw w trakcie negocjacji nowych przepisów w Brukseli był zapis o wprowadzeniu limitu emisji CO2 dla wspieranych z publicznych pieniędzy elektrowni w ramach rynku mocy. Problem polegał na tym, że Komisja Europejska zaproponowała, by wszelkie bloki energetyczne, które miałyby korzystać ze wsparcia w ramach tego mechanizmu, spełniały wyśrubowane normy środowiskowe.
Te normy to przede wszystkim limit emisji w wysokości 550 gramów CO2 na kWh energii elektrycznej produkowanej z paliw kopalnych, który zgodnie z przyjętym kompromisem znajdzie się w rozporządzeniu.
Zawarte 19 grudnia porozumienie przewiduje, że nowe elektrownie, które emitują więcej niż 550 gramów CO2 na kWh energii elektrycznej i które zaczną komercyjnie działać po wejściu w życie rozporządzenia w 2019 r., nie będą mogły uczestniczyć w mechanizmach mocowych. Nie będą mogły więc skorzystać ze wsparcia państwa.
Natomiast istniejące elektrownie emitujące więcej niż 550 gramów CO2 na kWh i więcej niż 350 kg CO2 średniorocznie na każdy zainstalowany kW mocy będą mogły uczestniczyć w tych mechanizmach do 1 lipca 2025 r. Chodzi o te bloki, które zaczęły działać przed wejściem w życie rozporządzenia.
Z polskiego punktu widzenia ważne jest właśnie to, że wszelkie kontrakty, które będą podpisywane w ramach rynku mocy do końca 2019 r., będą wyjęte spod ograniczeń regulacji.
Drugim przyjętym 19 grudnia dokumentem jest dyrektywa w sprawie energii elektrycznej. W wynegocjowanym kształcie przyznaje ona więcej praw konsumentom, jednocześnie chroniąc wrażliwych klientów.
Wrażliwi klienci, czyli najbiedniejsze gospodarstwa domowe, będą nadal chronieni dzięki temu, że państwa członkowskie będą mogły nadal stosować ceny regulowane dla tej grupy społecznej. Dyrektywa pozwoli również państwom członkowskim na stosowanie interwencji w ustalaniu cen na dostawy energii elektrycznej dla innych gospodarstw domowych i mikroprzedsiębiorstw w okresach przejściowych, by zagwarantować ustanowienie konkurencji między dostawcami, jak i w efekcie konkurencyjnych cen detalicznych.
Nowe przepisy zakładają również, że w przyszłości klienci będą mogli sprzedawać samodzielnie wytwarzaną energię elektryczną. Dyrektywa gwarantuje też, że klienci będą mieli dostęp do narzędzi pozwalających na porównywanie cen, inteligentnych liczników i dynamicznych umów cenowych na energię elektryczną. Do 2026 r. Europejczycy będą mogli zmienić dostawców energii elektrycznej w ciągu 24 godzin.
- Reforma unijnego rynku energii elektrycznej powinna sprawić, że stanie się on bardziej konkurencyjny, będzie wspierał transgraniczny handel prądem i przyczyni się do przejścia na czystszą energię. Da więcej władzy konsumentom i pomoże osobom dotkniętym ubóstwem energetycznym. Jest to dobre dla środowiska i dobre dla portfela - powiedział po głosowaniu sprawozdawca ds. rynku wewnętrznego energii elektrycznej Jerzy Buzek (EPL).