– Jesteśmy gotowi nabyć udziały Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze” w spółce zarządzającej lotniskiem. Taką propozycję złożymy w czasie najbliższego zgromadzenia wspólników, które odbędzie się 5 marca – zapowiedział marszałek Struzik. Liczy, że dzięki przejęciu udziałów uda się zakończyć trwający już blisko dwa lata konflikt wokół lotniska.
Mazowsze oskarża władze PPL, że blokują rozwój portu. Nie zgodziły się np. na emisję obligacji o wartości 60 mln zł, co pozwoliłoby m.in. powiększyć zapychający się terminal i wyremontować drogi kołowania. Teraz PPL ma prawie 29 proc. udziałów w spółce lotniskowej, a samorząd Mazowsza niecałe 34 proc. Jest jeszcze dwóch właścicieli – Agencja Mienia Wojskowego, która wniosła grunt (niecałe 33 proc. udziałów) i gmina Nowy Dwór Mazowiecki (4,5 proc.). Według Struzika wycenę udziałów będzie musiała przygotować firma konsultingowa EY, która prowadzi w Modlinie badanie ksiąg finansowych. Jesienią zeszłego roku skarbnik Mazowsza Marek Miesztalski szacował wstępnie, że wkład PPL jest wart ok. 130 mln. Marszałek twierdzi, że mimo rosnącego długu Mazowsze będzie stać na tę transakcję. Jednocześnie nie wyklucza innego wariantu – podniesienia przez województwo kapitału spółki, co też skutkowałoby zmianami w strukturze udziałów. Zaznacza, że na to też musi się zgodzić PLL.
Szef PPL Mariusz Szpikowski jeszcze w zeszłym tygodniu nie wykluczał, że zgodzi się na zbycie udziałów. Można się jednak spodziewać, że to nie będzie łatwa i szybka decyzja, bo będzie musiała zostać skonsultowana z rządem. PPL jednocześnie ma własne propozycje wyjścia z impasu. To np. zniesienie zasady jednomyślności przy podejmowaniu decyzji przez właścicieli. Marszałek Struzik nie wykluczył też zgody na ten wariant.
Prezes Szpikowski twierdzi jednak, że przewidziana na rozbudowę Modlina suma 60 mln zł nie wystarczy, by port wyszedł na prostą. Spodziewa się, że trzeba będzie w niego zainwestować znacznie więcej pieniędzy, bo w nie najlepszym stanie są płyty postojowe i pas startowy. Ten ostatni miałby wymagać dużych inwestycji zwłaszcza w przypadku zwiększenia liczby podróżnych do 6 mln rocznie, co planuje spółka. Według PPL Modlin nie chce pokazać dokumentów, które wskazywałyby zakres koniecznych prac. PPL zarzuca także władzom spółki, że podpisały dość niekorzystną umowę z liniami Ryanair (to jedyny przewoźnik w Modlinie), który za obsługę każdego pasażera płaci portowi tylko 5 zł.
Władze portu w Modlinie odpowiadają, że istniejący cennik dotyczy każdego potencjalnego przewoźnika. Problem w tym, że na razie nie ma chętnych do konkurowania z irlandzkim gigantem.
Szef lotniska Leszek Chorzewski przekonuje, że rozbudowa jest konieczna, bo w powiększonym terminalu zmieści się nie tylko więcej podróżnych, ale także dodatkowe sklepy i punkty gastronomiczne. A to przyniesie dodatkowe dochody, co pozwoliłoby szybko osiągnąć zysk netto i przejąć od Mazowsza obsługę zadłużenia.
Od dłuższego czasu władze portu przygotowują tańszą rozbudowę – za ok. 40 mln zł. Do obecnego terminalu chcą dostawić tymczasową konstrukcję, co zwiększyłoby przepustowość do 6 mln pasażerów rocznie (w zeszłym roku port obsłużył ponad 3 mln osób). W tym przypadku ma być wymagana tylko zgoda rady nadzorczej, bo chodzi o zaciągnięcie zobowiązania na mniejszą kwotę. Członkowie rady wciąż jednak nie porozumieli się w tej sprawie.