Pytany o szacunkowe dane odpowiedział: Myślę, że do końca roku możemy obsłużyć projekty inwestycyjne o wartości 6-7 mld euro.
Tomasz Pisula nie ma wątpliwości, że inwestycyjne postrzeganie Polski zmienia się. - Chyba powoli przestajemy być krajem, w którym się tanio wytwarza. Teraz, trochę z racji rosnących kosztów pracy, inwestorzy chcą robić u nas rzeczy wysokomarżowe, zatem w tych gałęziach przemysłu, które są oparte na wiedzy - wyjaśniał Tomasz Pisula.
Dodał, że zdarzało mu się rozmawiać z potencjalnymi inwestorami „z dalekich stron świata”, którzy zakładali, że spodobają nam się ich pomysły na prostą wytwórczość, np. torebek foliowych. - Pewnie są gminy w Polsce, które ucieszyłyby się z takiego projektu, bo on generuje miejsca pracy. Ale to nie są projekty, które polski podatnik powinien wspierać dodatkowymi zachętami - przekonywał, dodając, że warte takiego wsparcia są inwestycje generujące wartość dodaną dla całej gospodarki.
Wspomniał o jednej z nowszych inwestycji - centrum serwisowym silników samolotowych, które będzie zlokalizowane na Podkarpaciu i da pracę 800 osobom.
Gdzie inwestują polskie firmy? Które branże są tu wiodące? Na ile biznes wiąże się z dyplomacją?
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY