Tajemnica bogactwa i nędzy narodów to jedna z najbardziej zajmujących kwestii w debacie ekonomicznej. Wolnorynkowcy i socjaliści, etatyści i zwolennicy państwa minimalnego – wszyscy wierzą, że to do nich należy prawda.
Ale nikt z nich nie posiada monopolu na skuteczność. Bo nie ma jednej polityki gospodarczej, a rozwiązania, które w jednych krajach się sprawdziły, w innych nie zadziałały. A co więcej, państwa, które odniosły sukces, łączyły recepty ze wszystkich stron ideowego sporu, dostosowując je do swoich uwarunkowań. Dróg do wygranej jest przynajmniej tyle, ile przypadków sukcesu. Nie ma więc co marzyć o tym, że w Polsce sprawdzą się gotowe rozwiązania. Także nas nie ominie poszukiwanie własnej gospodarczej strategii.
Najwyższy czas ku temu.
Kamień filozoficzny nie istnieje
Jeden z najbardziej błyskotliwych współczesnych ekonomistów Dani Rodrik w książce „Jedna ekonomia, wiele recept” twierdzi, że wszystkie zamożne dziś państwa (poza Hongkongiem) stosowały szeroki wachlarz środków do pobudzania rozwoju. Choć oczywiście istnieją minimalne standardy, które muszą spełniać kraje cywilizowane, by społeczeństwa się bogaciły. To m.in. stabilność instytucji, rządy prawa czy ochrona własności prywatnej. Ale polityki gospodarcze były różne. Jedne państwa stosowały ochronę rodzimych firm przed importem, inne otwierały się na zagraniczny kapitał i towary. Część krajów utrzymuje niskie podatki kosztem świadczeń społecznych, za to inne ściągają w daninach publicznych nawet ponad połowę rocznego PKB i utrzymują instytucje państwa dobrobytu. Co więcej, prawda o każdym z krajów okazuje się dużo bardziej skomplikowana, niż się powszechnie sądzi – herosi liberalizmu są dużo mniej wolnorynkowi, a ikony socjaldemokracji bardziej prorynkowe.
Ale jest kilka rzeczy, które łączą polityki gospodarcze krajów bogatych. Po pierwsze – rządy tych państw swoje działania zawsze starały się dostosowywać do lokalnych uwarunkowań. Nie kopiowały rozwiązań, lecz tworzyły autorskie programy. Po drugie – eksperymentowały, nie bały się wprowadzać nietypowych zmian, obserwując ich skutki i będąc gotowym do korekty lub wycofania się. Po trzecie – stosowały gradualizm, czyli reformy wprowadzały stopniowo, by utrzymać stabilność społeczną.