Zielone certyfikaty były systemem wsparcia dla producentów odnawialnych źródeł energii, by branża mogła się rozwijać (dziś nowy system wsparcia to aukcje). Dzięki temu w kilka lat w Polsce powstało ok. 5 GW mocy wiatrowych (cała zainstalowana moc krajowego systemu elektroenergetycznego to ok. 40 GW).
Energa do sądu podała 22 ze 150 umów uznanych za zawarte w najbardziej nierynkowy sposób i chce odzyskać 600 mln zł, a w kolejnych latach dzięki temu ruchowi zaoszczędzi 2,1 mld zł. Co ciekawe trzy umowy dotyczą PGE – spółki podobnie jak Energa kontrolowanej przez Skarb Państwa. Jak ustaliliśmy, jeśli sąd uzna stanowisko Energi, PGE będzie musiała oddać Enerdze kilkadziesiąt mln zł. A pozostali? Branża alarmuje, że po prostu zbankrutuje.
Lista firm, którym umowy na zakup zielonych certyfikatów unieważniła Energa.
2 Megawatt Baltica Sp. z o.o.
3 Zajączkowo Windfarm Sp. z o.o. (Mitsui)
4 Eolica Kisielice Sp. z o.o.
5 PGE Energia Odnawialna S.A. (dwie umowy)
6 C&C Wind Sp. z o.o.
7 Boryszewo Wind Invest Sp. z o.o.
8 Jeżyczki Wind Invest Sp. z o.o.
9 Wind Invest Sp. z o.o.
10 Stary Jarosław Wind Invest Sp. z o.o.
11 Livingstone Sp. z o.o. (dawniej: Megawat Kanin Sp. z o.o.)
12 Krupy Wind Invest Sp. z o.o.
13 PGE Energia Natury Sp. z o.o.
14 Windvest Poland Sp. z o.o.
15 Nidzica Sp. z o.o.
16 Sagittarius Solutions
17 EW Czyżewo Sp. z o.o.
18 EOL Sp. z o.o.
19 Wielkopolskie Elektrownie Wiatrowe Sp. z o.o.
20 EW Koźmin Sp. z o.o.
21 Wiatrowa Baltica Sp. z o.o.
Skąd to całe zamieszanie z zielonymi certyfikatami?
Gdy umowy zawierano, świadectwa pochodzenia będące systemem wsparcia dla odnawialnych źródeł energii, kosztowały ok. 280 zł. Przez pięć lat potaniały o 90 proc., a zapisana w kontraktach cena była bardzo mało elastyczna. Gdy doszło do nadpodaży, papiery taniały.
Firmy energetyczne traciły więc pieniądze przepłacając, a w końcu straciły cierpliwość. Pierwsza umowy wypowiedziała spółka z grupy Tauron. Potem poznańska Enea – wypowiadając je innemu kontrolowanemu przez Skarb Państwa koncernowi, czyli PGE (sprawa w arbitrażu).
PGE dotychczas nie wypowiedziała ich nikomu, bo uważa, że jej kontrakty są rynkowe. A Energa poszła krok dalej – nie wypowiedziała umów, a uznała je za nieważne. Dwie z nich to właśnie kontrakty z PGE (jak ustaliliśmy – spółka nie dostała jeszcze pozwu).
Zdaniem prawników gdańskiej spółki kontrakty zawierane wówczas bez przetargów łamały ustawę prawo zamówień publicznych (dziś jej nie podlegają).
WIĘCEJ W ŚRODOWYM WYDANIU DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ