Gdyby w Polsce pojawiła się konieczność podnoszenia stóp, to oznaczałoby, że przyszło znaczące ożywienie nie tylko w gospodarce polskiej, ale i światowej, skutkujące presją inflacyjną. (...) Wtedy musielibyśmy się martwić problemem przegrzania gospodarki. Ale myślę, że nieprędko to nastąpi - powiedział Glapiński w lipcowym wydaniu "Gazety Bankowej".

Reklama

Na razie jesteśmy zadowoleni z tego, co jest. Wzrost gospodarczy na tle Europy mamy bardzo dobry, a deflacja, przynajmniej dotychczas, nie wpływa negatywnie na gospodarkę. Mamy cel inflacyjny na poziomie 2,5 proc. i to jest bezpieczny poziom, który uważam za dobry dla gospodarki - dodał.

Glapiński wskazuje, że niskie stopy procentowe są pewnym utrudnieniem dla banków - negatywnie oddziałują na ich zyskowność, która jest kluczowa dla kumulowania funduszy własnych i dalszego rozwoju akcji kredytowej.

U nas się na to nakłada wprowadzenie podatku bankowego i zwiększone obciążenia na rzecz BFG - powiedział.

Mówiąc o zagrożeniach Glapiński wskazał, że wiążą się one raczej z brakiem stabilizacji sektorów bankowych największych gospodarek świata.

Dla Polski jest to o tyle istotne, że u nas większość banków to banki z kapitałem zagranicznym, w różny sposób powiązane ze swoimi centralami. Niepokoje na tamtych rynkach mogą przenosić się do nas - powiedział.

Wskazał, że w Polsce szczęśliwie sytuacja jest klasyczna i mamy mocne fundamenty.

Problem w tym, że nie jesteśmy samotną wyspą, nawet jeśli "zieloną". Dlatego musimy się przygotować na wstrząsy, których źródłem może być sytuacja w gospodarce światowej czy europejskiej - powiedział.

Powołany w piątek przez Sejm na stanowisko prezesa NBP Glapiński podkreśla, że jeśli dojdzie do Brexitu, to być może trzeba będzie reagować i NBP musi być na tę okoliczność przygotowany.

Ale powinniśmy działać spokojnie i nie wykonywać żadnych radykalnych zwrotów. Chyba, że sytuacja będzie naprawdę kryzysowa, to wtedy tak - powiedział.