Po raz pierwszy w historii Polski rząd zamierza wyemitować obligacje kierowane na rynek chiński, denominowane w renminbi, walucie zwanej juanem. – Mamy sygnały, że chińskie banki byłyby zainteresowane. To dla nas ważny rynek. Dzięki tej emisji znacząco poszerzyłaby się baza inwestorów kupujących nasze obligacje skarbowe – tłumaczy Piotr Nowak, wiceminister finansów.
Wiceminister nie podaje jeszcze szczegółów, trwają proceduralne i formalne przygotowania emisji. Ale już wiadomo, że dodatkowym bodźcem do sprzedaży obligacji w juanach będzie towarzyszący jej swap – czyli umowa na dostarczenie innej waluty w zamian za zaoferowaną. W tym przypadku dostarczaną walutą ma być euro. Wiceminister Nowak mówi, że przy obecnych warunkach rynkowych rentowność takich obligacji po przeswapowaniu na euro byłaby ujemna – co byłoby dodatkową korzyścią ze sprzedaży papierów zwanych panda bonds.
Główny powód przeprowadzenia oferty jest inny. Poza tym, że to duży rynek i jest szansa, by na niego wejść, nasza oferta ma być jak reklama kraju. Według wiceministra Nowaka wejście z obligacjami do Chin w pewnym stopniu byłoby naturalnym wsparciem gospodarczej współpracy między polskimi i chińskimi firmami, na której Polsce zależy. Coraz więcej przedsiębiorców z Polski jest zainteresowanych eksportem do Chin, z kolei dla chińskich inwestorów Polska może być ważnym partnerem, gdyż leży na trasie nowego Jedwabnego Szlaku – połączenia kolejowego z Pekinu do Madrytu.
Emisja na rynek chiński to niejedyny projekt sprzedaży obligacji za granicą, nad jakim pracuje resort finansów. Ministerstwo dostaje również sygnały od inwestorów z USA, którzy są zainteresowani kupnem długoterminowych (10- i 20-letnich) obligacji denominowanych w dolarach.
– Emisja tego typu służyłaby przede wszystkim podtrzymaniu naszej obecności na rynku amerykańskim, co jest elementem utrzymywania zdywersyfikowanej bazy inwestorów – mówi wiceminister Nowak. Podkreśla on, że w obu przypadkach – i oferty chińskiej, i amerykańskiej – celem nie jest finansowanie potrzeb pożyczkowych w walutach obcych na ten rok. Praktycznie zostały one już zaspokojone i MF w tym roku z tego powodu nie musiałoby już niczego emitować za granicą. Do wykupu została jeszcze tylko jedna seria papierów, w listopadzie zapadają obligacje w japońskich jenach. Według ustawy budżetowej potrzeby pożyczkowe finansowane za granicą mają w sumie wynieść 23,5 mld zł z 74,7 mld zł ogólnych potrzeb pożyczkowych netto. Dług w obcych walutach to obecnie ok. 35 proc. zadłużenia Skarbu Państwa.
Sprzedając panda bonds i obligacje dolarowe, MF liczy na to, że inwestorzy, którzy je kupią, zainteresują się również innymi emisjami, w tym obligacjami sprzedawanymi w kraju. Choć ostatnio udział zagranicznych inwestorów w polskim rynku spadł, nadal jest duży. Na koniec stycznia wynosił ok. 37 proc. i była to największa grupa kupująca skarbowe papiery.
MF nie obawia się przy tym skutków potencjalnych zawirowań na rynkach finansowych, np. związanych z kolejną falą obaw o kondycję gospodarki chińskiej, czego rynek doświadczał na początku roku. Może to powodować wzrost tzw. awersji do ryzyka, czyli unikanie przez inwestorów obligacji z krajów emerging markets, do których Polska nadal się zalicza. Według wiceministra Nowaka nawet w scenariuszu pogorszenia sytuacji na rynkach nie powinno być większych problemów ze sprzedażą obligacji. – Popyt na skarbowe papiery wartościowe jest cały czas duży, co pokazują dotychczasowe aukcje. Papiery skarbowe są zwolnione z podatku bankowego, dzięki temu banki chętnie kupują nie tylko krótkoterminowe instrumenty jak bony, ale również obligacje o długim terminie zapadalności, np. 10-letnie – zwraca uwagę Piotr Nowak.