W najbliższy wtorek rada ministrów ma się zająć projektem budżetu na 2016 r. Przedstawiciele resortu finansów zapowiadają, że deficyt będzie utrzymany poniżej 3 proc. PKB. Jego przekroczenie groziłoby uruchomieniem tzw. procedury nadmiernego deficytu ze strony Unii Europejskiej. Jednak zanim uchwalona zostanie ustawa regulująca dochody i wydatki budżetu w 2016 r., Sejm rozpatrzy nowelizację budżetu na rok bieżący.
Zakłada ona podwyżkę deficytu o 3,9 proc. w związku z niższymi dochodami. Spadek wpływów Ministerstwo Finansów szacuje na 10,5 mld zł. Uwzględniono też oszczędności w wydatkach na kwotę 6,6 mld zł. Nie oznacza to, że dysponenci publicznych pieniędzy muszą powstrzymywać się z płatnościami. To raczej potwierdzenie, gdzie wydatków nie zrealizowano w poprzednich 11 miesiącach.
Najwięcej oszczędności pojawiło się w kosztach obsługi długu publicznego - mają być one mniejsze od zakładanych w jeszcze obowiązującej ustawie o ponad 2,1 mld zł. Kolejne 350 mln zł mniej kosztować będzie obsługa długu zagranicznego. Obie pozycje zwykle planowane są z "zakładką" i praktycznie w każdym budżecie właśnie tam da się znaleźć największe pole manewru. W tym roku niewysokim kosztom obsługi długu sprzyjają rekordowo niskie stopy procentowe.
Jeszcze więcej - blisko 2,9 mld zł - budżet zaoszczędzi na rezerwach celowych. Przyczyni się do tego głównie pozycja "współfinansowanie projektów realizowanych z udziałem środków europejskich", gdzie według nowelizacji wydatki mają być o 30 proc. mniejsze niż w obowiązującej ustawie. Wyniosą niecałe 4 mld zł. Do końca roku powinny zakończyć się projekty realizowane w ramach unijnej perspektywy finansowej na lata 2007-2013. Inaczej grozi odebranie dotacji. O niemal 80 proc. mniej przeznaczono w nowelizacji na rezerwę "na zmiany systemowe oraz niektóre zmiany organizacyjne, w tym nowe zadania", która jest dla budżetu jedną z poduszek bezpieczeństwa dających mu większą elastyczność. O 40 proc. mniejsza będzie rezerwa na "dofinansowanie realizacji niektórych zadań kontynuowanych, w tym programów polityki zdrowotnej", z której pochodzi część finansowania wysokospecjalistycznych świadczeń zdrowotnych.
Mniej wydamy także na bezpieczeństwo. W przypadku "spraw wewnętrznych" to efekt niższych od zaplanowanych w ustawie budżetowej wydatków na emerytury mundurowe. W dziale "obronność" koszty emerytur są w nowelizacji o 105 mln zł mniejsze niż w budżecie uchwalonym przez Sejm poprzedniej kadencji. Dziewięć milionów zaoszczędzono na wydatkach bieżących, a 95 mln zł - na wydatkach majątkowych.
Niższe wydatki na armię mają dwie konsekwencje. Pierwsza: rząd chce zawieszenia w tym roku obowiązywania ustawowej zasady, że na obronność przeznacza się z budżetu równowartość co najmniej 1,95 proc. PKB. W czasie kampanii wyborczej politycy PiS deklarowali, że na potrzeby obronne chcieliby przeznaczać nawet 3 proc. PKB. Od przyszłego roku takie wydatki mają wynosić 2 proc. PKB - zgodnie z zaleceniami NATO.
Druga konsekwencja: oszczędności, jakie pojawiły się w armii, rząd chce przeznaczyć na zapowiedziane kilka dni temu przez premier Beatę Szydło interwencyjne zakupy węgla od kopalń, które mają być realizowane przez Agencję Rezerw Materiałowych. Możliwe, że dostanie ona więcej niż pieniądze wygospodarowane w wydatkach obronnych. "W grudniu mogą powstać dalsze naturalne oszczędności w wydatkach, a zatem przewidziano możliwość ich przeznaczenia na zadania w zakresie rezerw strategicznych w związku ze sprzyjającą sytuacją rynkową do odbudowy tych rezerw" - czytamy w rządowym projekcie nowelizacji ustawy okołobudżetowej.
W porównaniu z obowiązującym budżetem mniejsze są limity wydatków części państwowych instytucji. W przypadku Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji spadek sięga 24 proc. (8,1 mln zł). O ponad 16 proc. mniej na muzea będzie miał resort kultury. O ponad jedną czwartą zmniejszył się budżet dopłat do barów mlecznych, kryjących się w dziale "hotele i restauracje".
"Założone oszczędności wydatków są naszym zdaniem zbyt skromne i wydatki na koniec roku powinny okazać się niższe o 6-10 mld zł od nowego limitu. Deficyt na koniec roku może okazać się niższy od zapisanego w nowelizacji nawet o 8–12 mld zł" - napisali w środowym raporcie analitycy mBanku.