Zaczyna się pracowity tydzień dla greckiego rządu. Od tego, czy zdąży on na czas zrealizować założony program, zależy najbliższa przyszłość Grecji. Dziś w parlamencie ma zostać złożony pakiet reform, który musi być przegłosowany najpóźniej w sobotę. Jest to warunek otrzymania przez Grecję kolejnych 2 miliardów euro z trzyletniego programu pomocowego o łącznej wartości do 86 miliardów euro.
Rząd czekają także trudne rozmowy z ekspertami z Brukseli, którzy już od kilku dni przeprowadzają kontrolę w greckich ministerstwach. Od ich wyniku oraz od tego, czy premierowi Aleksisowi Tsiprasowi uda się przegłosować reformy, do jakich się zobowiązał, zależą kolejne bardzo ważne dla Greków ustalenia. Dotyczyć będą one głównie dokapitalizowania banków oraz zmniejszenia greckiego zadłużenia. Przedstawiciele unijni już teraz mają wątpliwości co do tego, czy program reform, który był przygotowywany w pośpiechu, jest kompletny i wystarczający.
Mówią o zmianach i uzupełnieniach. Zaraz po tym, jak parlament przegłosuje pierwszy zestaw reform, rząd będzie musiał przygotować kolejną listę. Drugi pakiet będzie musiał zostać przegłosowany na początku listopada. Komentatorzy twierdzą, że Tsiprasowi będzie niezmiernie trudno dotrzymać tych wszystkich terminów. Podkreślają jednocześnie, że jeśli plan się nie powiedzie, grecka gospodarka, która już teraz jest w głębokiej recesji, znajdzie się na skraju ekonomicznej zapaści.
Bruksela zapowiedziała, że wszelkie rozmowy na temat greckiego zadłużenia mogą rozpocząć się dopiero wtedy, kiedy Aleksis Tsipras przeprowadzi niezbędne w kraju reformy, a tym samym wywiąże się ze swoich zobowiązań.