ING Bank Śląski ma prawie 900 bankomatów, z czego mniej więcej połowa znajduje się poza oddziałami banku. I to właśnie nimi wkrótce będzie zarządzać firma IT Card, która prowadzi sieć bankomatową pod marką Planet Cash. Spółka ma również udostępnić klientom Śląskiego kolejnych 200 maszyn w miejscach wskazanych przez bank. – Umowa, którą zawarliśmy z IT Card, jest jednym z elementów naszej nowej strategii wobec bankomatów. Dzięki niej możemy rozwijać sieć przy zaangażowaniu mniejszych nakładów sił i środków po stronie banku – powiedział Miłosz Gromski z biura prasowego ING Banku Śląskiego.
To nie pierwsza instytucja w Polsce, która oddała bankomaty w outsourcing. Działa tak wiele banków spółdzielczych oraz kilka komercyjnych, m.in. Credit Agricole czy Getin, które współpracują na tym polu z Euronetem. Specjaliści uważają, że w najbliższym czasie podobnych sojuszy będzie więcej. – Zarządzanie siecią bankomatową to operacja, która jest nie tylko czasochłonna, lecz także wymaga odpowiedniej wiedzy, aby cały proces był efektywny. Outsourcing bankomatów jest dla banków korzystną alternatywą, dzięki której mogą skoncentrować się na swoim głównym przedmiocie działalności i jednocześnie oszczędzać na kosztach – mówi Jarosław Chrzanowski, prezes IT Card.
Kilka instytucji jest też bliskich połączenia swoich sieci bankomatów w jedną ogólnokrajową. W tym kontekście wymienia się m.in. Bank Zachodni WBK i PKO BP. Dzięki połączeniu swoich sieci w jedną oraz przy wykorzystaniu systemu rozliczeń kartowych tworzonego przez Krajową Izbę Rozliczeniową banki chcą zaoszczędzić na opłatach licencyjnych odprowadzanych na rzecz organizacji płatniczych takich jak MasterCard i Visa.
Skąd takie działania banków? To wynik przede wszystkim spadku interchange. To prowizja, jaką właściciele sklepów odprowadzają do banków z tytułu płatności przyjętych kartami. Jeszcze niedawno wynosiła ona 1,6 proc. wartości transakcji, dziś jest to maksymalnie 0,3 proc. Banki nie zarabiają więc już na kartach tak dużo jak kiedyś i starają się poprawić rentowność, ograniczając koszty obsługi bankomatów.
Bankowcy narzekają także, iż prowizje od wypłat gotówki zrealizowanych w ich bankomatach są zbyt niskie. Przypomnijmy, że od 2010 roku właściciel takiej maszyny dostaje od banku wydawcy karty ok. 1,3 zł od każdej wypłaty. To efekt decyzji organizacji płatniczych, w których gestii leży ustalanie tych stawek. Wcześniej prowizje wynosiły ponad 3 zł. Właściciele bankomatów chcą, by opłaty wróciły do poziomu zbliżonego do tego, jaki obowiązywał kilka lat temu – liczą na podniesienie ich przynajmniej do 2,5 zł. Z nieoficjalnych informacji wynika, że organizacje płatnicze są skłonne to zrobić, a decyzje w tej sprawie zapadną prawdopodobnie jesienią. Choć nie wszyscy są tu zgodni: sprzeciwiają się temu instytucje, które nie mają własnych urządzeń, jak choćby Alior czy mBank.
Analizując rentowność biznesu bankomatowego, nie można też zapomnieć o zmianie zwyczajów Polaków, którzy coraz częściej rezygnują z wypłacania gotówki. Świadczyć o tym mogą statystyki Narodowego Banku Polskiego. Wynika z nich, że bankomatów mamy dziś najwięcej w historii, ale korzystamy z nich rzadziej. W ubiegłym roku Polacy wykonali o ponad 10 mln mniej transakcji wypłat gotówki z bankomatów niż w roku 2013. I to był pierwszy rok w historii polskiego rynku, gdy właściciele bankomatów nie odnotowali wzrostu liczby wypłat. W I kw. tego roku niekorzystny dla nich trend się jeszcze pogłębił (choć wartość wypłat stale się zwiększa).
Wśród czynników, które o tym zadecydowały, wymienia się m.in. rozpoczęcie akceptacji kart przez Biedronkę. Wielu klientów tej sieci od dawna chciało płacić kartami za zakupy, ale było pozbawionych tej możliwości, więc przed wejściem do dyskontu korzystało z bankomatów. Od lipca ubiegłego roku, kiedy w Biedronce pojawiły się terminale, nie muszą już tego robić. Na zmniejszenie liczby wypłat z bankomatów wpływ ma również rozwój usługi cash back, która pozwala na wypłatę do 300 zł przy okazji płatności kartą za zakupy w wybranych sklepach.