Jeszcze w tym tygodniu na tory ma wyjechać nowy polski pociąg Dart – dowiedział się DGP. Jak potwierdziliśmy u producenta – w bydgoskiej Pesie – do końca przyszłego tygodnia zaczną się pierwsze testy na zamkniętym torze doświadczalnym w Żmigrodzie. – Dziesięć pojazdów jest na różnych etapach budowy i montażu. Dostawy planowane są w październiku. Będziemy dostarczali po dwa pojazdy jednocześnie – zapowiada Michał Żurowski, rzecznik Pesy.
Oczekiwania wobec tej konstrukcji są duże. Prezes Pesy Tomasz Zaboklicki zapowiadał, że pociąg posłuży do opracowania w przyszłości składu jeżdżącego ponad 200 km/h i będącego polską odpowiedzią na Pendolino. Na razie PKP Intercity zamówiło 20 sztuk, które mają jeździć do 160 km/h. Za 20 elektrycznych składów PKP Intercity zapłaci ponad 1 mld zł, dodatkowych 320 mln zł pochłonie utrzymanie. Bruksela dołoży 575 mln zł, ale pod warunkiem że kontrakt zostanie zamknięty do końca roku. W przeciwnym razie pieniądze przepadną.
Agencja Gazeta / Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz Agencja Gazeta
Umowa przewiduje, że do końca października pojazdy zostaną nie tylko wyprodukowane, ale też dopuszczone do ruchu. Bez świadectwa typu, które wydaje Urząd Transportu Kolejowego, nie mogą zostać odebrane. – Na bieżąco śledzimy postęp w produkcji dartów. Pesa deklaruje, że dostarczy pojazdy zgodnie z kontraktem, żebyśmy mogli wdrożyć je do rozkładu jazdy jeszcze w grudniu – mówi Piotr Rybotycki z zarządu PKP Intercity.
Reklama
Eksperci są sceptyczni. Bo Pesa musi dokonać rzeczy prawie niemożliwej. – Dopuszczenie do ruchu przed listopadem jest wyzwaniem, nawet jeśli Dart będzie traktowany specjalnie, jako że jest produkowany przez narodowego czempiona – twierdzi Jakub Majewski, prezes Fundacji Pro Kolej.
Reklama
W ubiegłym roku PKP Intercity tłumaczyło, że składy Pendolino muszą być homologowane w maju, żeby przewoźnik mógł wypuścić je na tory w grudniu. A i tak w grudniu na tory wyjechało tylko 9 z 20 zamówionych pociągów – przypomina Marcel Klinowski, szef zespołu ds. transportu Stowarzyszenia Republikanie.
Pesa twierdzi, że zakończono badania zmęczeniowe wózków jezdnych oraz testy konstrukcji i stacjonarne. Ale procedura homologacji się nawet nie zaczęła. – Na razie nie wpłynął do nas wniosek o wydanie zezwolenia dla pojazdów Dart dla PKP Intercity – potwierdza Grzegorz Mazur, rzecznik UTK.
Drobiazgowe testy poprzedzające homologację prowadzone głównie przez Instytut Kolejnictwa mogą trwać miesiącami. Stawką jest bezpieczeństwo. Część ekspertów ma wątpliwości, czy wykonany ze stali pociąg będzie w stanie dotrzymać np. deklarowanej masy.
Pesa wypowiada się w sprawie terminów bardzo ostrożnie. – Dokładamy wszelkich starań, żeby do końca października składy zostały dopuszczone do eksploatacji, ale w tym zakresie nie wszystko zależy od producenta – zastrzega Michał Żurowski z Pesy.
Według nieoficjalnych informacji producent robi podchody do aneksowania umowy o dwa miesiące. PKP Intercity może mieć tu jednak związane ręce, bo procedurze bacznie przypatruje się Alstom, który w ubiegłym roku zamiast ustępstw podczas homologacji pendolino doczekał się od PKP kar umownych. – Każde pójście na skróty wobec Pesy zostanie wykorzystane przez Alstom w arbitrażu – mówi nasz informator z branży.
Taborowe kontrakty są dwa. Równolegle z produkcją 20 dartów przez Pesę trwa realizacja dostawy takiej samej liczby pojazdów Flirt przez konsorcjum Stadlera i Newagu za ponad 1,6 mld zł. Ten producent już w połowie marca poinformował, że zakończył montaż pierwszego pociągu. Od początku kwietnia trwały testy w Żmigrodzie, od połowy maja przy udziale Instytutu Kolejnictwa.
Obecnie pociąg jest testowany przez IK w Krakowie, np. wczoraj odbyło się ważenie. Do końca miesiąca będą testy statyczne układu hamulcowego. 30 maja wróci do Żmigrodu, gdzie będą sprawdzane kolejne systemy. W czerwcu na CMK pojedzie z prędkością 160 km/h – wylicza Marta Jarosińska ze Stadlera.
Stadler jest bardziej zaawansowany, poza tym flirty jeżdżą już po Polsce w wersji regionalnej. Dart to zupełnie nowa konstrukcja, która nie jest sprawdzona w eksploatacji – komentuje ekspert Jakub Majewski.
W poniedziałek produkcji pociągów Dart przyglądała się podczas wizyty w fabryce w Bydgoszczy minister infrastruktury Maria Wasiak. – To będzie test sprawności całego procesu opartego na unijnym funduszu spójności. Jego pomyślne zaliczenie może dobrze rokować dla kolejnych zamówień także dla Pesy – powiedziała.
Rekordowy program zakupu taboru przez PKP Intercity jest wart prawie 5,6 mld zł. W tej puli mieszczą się m.in. składy Pendolino, Dart i Flirt oraz wagony pasażerskie i lokomotywy gama. W I kw. tego roku przewoźnikowi przybyło ponad 5 proc. pasażerów. To pierwszy wzrost po latach spadków.

CZYTAJ TEŻ: Flirty na kolei. Teraz z Holendrami>>>