Nadchodzi ożywienie w gospodarce. Główny Urząd Statystyczny podał, że wzrost gospodarczy w drugim kwartale wyniósł 0,8 procent rok do roku. To więcej niż w pierwszym kwartale, kiedy roczny wzrost PKB wyniósł pół procent.
Główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek podkreśla, że dane ekonomiczne są coraz lepsze. Wskazuje jednak, że w drugim kwartale gospodarka wciąż rozwijała się na pół gwizdka. Głównym motorem rozwoju był eksport, natomiast inwestycje czy konsumpcja gospodarstw domowych wciąż były na niskim poziomie.
Ekspert dodaje jednak, że minie trochę czasu, zanim skutki ożywienia gospodarczego Polacy odczują na własnych kieszeniach. Na wzrost płacy, czy spadek bezrobocia można liczyć dopiero w przyszłym roku.
Dzisiejsze dane potwierdzają opublikowany wcześniej przez GUS wstępny szacunek wzrostu PKB w drugim kwartale - tak zwany "flash".
Komentarze (13)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeLuzuj majty lemingozo
Nigdy nie pada porownanie do krajow wsch. Europy choc 24 lata temu bylismy biedniejsi jako kraj nawet od nich. Uwielbiane przez niektorych Węgry mialy PKB per capita o blisko połowę większe, dziś nawet mniejsze od naszego.
"Szczyry" Polak zawsze jest na "nie", nikomu nie ufa, zawsze uważa, ze wszedzie jest lepiej i ze go zawsze okradaja , no i koniecznie musi byc narzekającym pesymistą bo tak wypada. Za to chetnie uwierzy w każda brednie napisana przez byle pismaka lub propagandziste oFE, jeżeli przystaje ona do jego pesymistycznej wizji świata.
Jak się czyta wypociny takiej "ekonomistki" Oli to nie wiadomo czy sie smiac czy plakać.
Propozycja umorzenia obligacji zgromadzonych w funduszach emerytalnych i stanowiących część kapitału emerytalnego Polaków jest de facto odmową wykonania twardego zobowiązania finansowego dłużnika wobec wierzycieli. Propozycję tę należy traktować jako przygotowanie do ogłoszenia przez ministra finansów częściowego bankructwa kraju - piszą ekonomiści Piotr Denderski i Wojciech Paczos*.
Polski rząd, ustami ministrów finansów i pracy, przedstawił wyniki przeglądu systemu emerytalnego i propozycje wariantów "koniecznych" zmian, które należy wdrożyć, aby uniknąć finansowej katastrofy. To narracja, którą zaoferowali nam politycy. W rzeczywistości wdrożenie rządowych propozycji zachwieje stabilnością systemu emerytalnego, finansów publicznych i doprowadzi do pogłębienia kryzysu w zamian za chwilową i sztuczną poprawę wskaźników księgowych. Patrząc na propozycje ministra finansów, można powiedzieć, że polityka gospodarcza rządu zbankrutowała. Co gorsza, blamaż ten ma kształt faktycznego bankructwa naszego państwa, zawartego w propozycji umorzenia obligacji rządowych.
Wiarygodność danych mówiących o tym, że PKB wzrósł w drugim kwartale o 0,8 proc. staje przed ogromnym znakiem zapytania. Ze szczegółowych wskaźników wynika bowiem, że wzrost może być naciągany. Wszystkie wewnętrzne składowe wzrostu PKB - takie jak spożycie indywidualne, popyt krajowy, inwestycje brutto czy akumulacja brutto - bardzo mocno spadły.
Wzrósł jedynie, i to nieznacznie, eksport – o 5,5 proc. Przypomnijmy jednak, że w Polsce eksport odpowiada zaledwie za ok. 25 proc. całego PKB. Natomiast ok. 70 proc. stanowią elementy wewnętrzne, czyli konsumpcja, popyt, inwestycje.
Otóż spożycie indywidualne podniosło się zaledwie o 0,2 proc. w drugim kwartale, czyli jest to wzrost praktycznie na poziomie zera. Popyt krajowy spadł o 1,9 proc., inwestycje brutto o 3,8 proc., a akumulacja brutto aż o 14 proc.
Dlatego trudno uwierzyć, iż mieliśmy w drugim kwartale 0,8 proc. wzrostu PKB. Istnieje realna obawa, że dzieją się jakieś cuda statystyczne, a ten wzrost, który miał być rzekomym ożywieniem, jest wzrostem jedynie propagandowym. To niestety może przypominać sytuację z Grecji, gdzie w przededniu kryzysu niesłuchanie naciągano wszelkie możliwe wskaźniki, żeby udowodnić, że jest lepiej niż w rzeczywistości.