Stutysięczną kartę odebrała rodzina państwa Szubin. W najbliższy weekend chcą oni pojechać do Gdańska. Pani Ludmiła Szubina mówi Polskiemu Radiu, że ma w planach przede wszystkim zwiedzanie centrum miasta. Bardzo podobają mi się stare uliczki w Gdańsku. Chcę po prostu pospacerować, posiedzieć w kawiarnii. To bardzo interesujące i fajne. Tak po prostu się przejść - dodała.



Reklama

Umowę o małym ruchu granicznym ministrowie spraw zagranicznych Polski i Rosji podpisali w grudniu 2011 roku. Od tego czasu polska placówka w Kaliningradzie przeżywa oblężenie. Aby móc wydawać więcej dokumentów, otwarto nawet nowe centrum wizowe. Dziennie polscy dyplomaci wydają 800 kart Małego Ruchu.



Konsul Marek Gołkowski uważa, że dla Rosjan z Obwodu Kaliningradzkiego możliwość wizyty w Polsce to nie tylko zakupy ale i otwarcie na świat. Ja bym to porównał do początku lat 90., kiedy zostały zniesione wizy dla wszystkich sąsiadów Polski i Niemcy ruszyli do naszego kraju. Ta sytuacja powtórzyła się na granicy z Białorusią i Ukrainą, teraz powtarza się z Kaliningradem - dodaje Gołkowski. Jak mówi, w ubiegłym roku mieszkańcy Obwodu Kaliningradzkiego 900 tysięcy raz przekraczali granicę z Polską.



Według danych polskich celników, od początku obowiązywania umowy o Małym Ruchu Granicznym, Rosjanie wydali w Polsce 62 miliony złotych. Aby zwiększyć możliwości przyjazdu Rosjan z Kaliningradu do Polski, władze w Warszawie zastanawiają się nad otwarciem dwóch nowych przejść granicznych.



Z umowy korzystają też Polacy mieszkający niedaleko Obwodu Kaliningradzkiego. Mieszkańcy Warmii, Mazur i Pomorza jeżdżą do Rosji głównie po tańsze niż w Polsce paliwo.