Według ekspertów, na których powołuje się rosyjski dziennik, Moskwa chce zmusić Kijów, by ten zrezygnował z integracji z UE i przystąpiła do Unii Celnej, utworzonej przez Rosję, Białoruś i Kazachstan; chce też wywrzeć presję na swoich europejskich partnerów w sprawie budowy gazociągu South Stream, którym surowiec z Rosji i Azji Środkowej ma być tłoczony do Europy z ominięciem Ukrainy.

Reklama

"NG" przypomina, że Ukraina niedawno oficjalnie powiadomiła rosyjski Gazprom, że w 2013 roku kupi od niego tylko 24,5 mld metrów sześciennych gazu, podczas gdy kontrakt obliguje ją do odbierania co najmniej 41,6 mld rocznie. Dziennik zauważa, że rosyjski koncern może wystąpić do międzynarodowego trybunału arbitrażowego z żądaniem, by Ukraina zapłaciła za nieodebrany gaz.

Źródło "NG" w ukraińskim resorcie paliw i energetyki twierdzi, że zapowiadając zmniejszenie w przyszłym roku ilości kupowanego gazu, Kijów chce wymóc na Rosji wznowienie rozmów na temat ceny surowca.

Moment jest sprzyjający. Komisja Europejska wszczęła dochodzenie dotyczące polityki cenowej Gazpromu. My możemy dopisać do europejskiej agendy kwestię zmiany formuły cenowej, na którą (w 2009 roku) zgodziła się (premier) Julia Tymoszenko - oświadczył informator rosyjskiego dziennika.

Premier Ukrainy Mykoła Azarow oznajmił niedawno, że jego kraj przepłaca za rosyjski gaz 5 mld dolarów rocznie. A cytowany przez "NG" analityk Jurij Korolczuk szacuje, że jeśli KE doprowadzi swoje dochodzenie do logicznego końca, to cena gazu dla ukraińskich odbiorców może spaść z obecnych 430 do 270 dolarów za 1000 metrów sześciennych.

Tymczasem strona rosyjska niezmiennie twierdzi, że jedynym sposobem na rozwiązanie problemu ceny gazu dla Ukrainy jest jej wejście do Unii Celnej.

Zdaniem ekspertów w Kijowie, których opinie przywołuje moskiewski dziennik, Rosja ma możliwość wywarcia nacisku na Ukrainę. Ukraiński Naftohaz zaciągnął kredyty w rosyjskich bankach, a od Gazpromu otrzymał zaliczkę za tranzyt gazu. Zadłużenie przekracza 4,5 mld USD. Wystarczy powiedzieć: łamiecie warunki długoterminowych kontraktów - oddawajcie natychmiast długi - wyjaśnił jeden z rozmówców "NG".

Reklama

W ocenie analityka Walentina Ziemlianskiego, konflikt dojrzewa. Wszystkie ostatnie rozmowy (między Rosją i Ukrainą) dotyczyły wielkości zapasów gazu w ukraińskich magazynach. To dziwne, zważywszy na fakt, że nie ma problemów z gromadzeniem surowca. Obecnie jest go tam około 17 mld metrów sześciennych, a przed początkiem zimy będzie 21,5 mld. W przeszłości zdarzało się, że zapasy na zimę były mniejsze, jednak Gazprom nie okazywał zaniepokojenia - wskazał analityk.

Można odnieść wrażenie, że tworzony jest powód do oskarżenia partnera albo o kradzież gazu, albo zerwanie dostaw surowca do Europy - dodał.

"Niezawisimaja Gazieta" zauważa, iż ukraińscy eksperci prognozowali, że wojna gazowa między Rosją i Ukrainą wybuchnie zimą, jednak teraz przewidują, iż nastąpi to szybciej.

Widzimy, że Gazprom ma problemy w Europie. Bułgaria czyni przeszkody w budowie South Stream. Gazpromowi może być na rękę przypomnienie Europie kryzysu z 2009 roku, kiedy to dostawy gazu przez ukraińskie terytorium zostały na jakiś czas przerwane, a gazociągi omijające Ukrainę nabrały w oczach zamarzających Europejczyków dodatkowej wartości - oświadczył jeden ze specjalistów, cytowanych przez "NG".

Realnych podstaw dla takiego rozwoju wydarzeń nie ma. Wszelako w najbliższym czasie mogą zostać sztucznie stworzone. Na listopad planowane są ważne rozmowy między Moskwą i Sofią na temat South Stream. W tym samym czasie wygasa termin rosyjskiego ultimatum wobec Ukrainy w sprawie Unii Celnej - dodał ekspert.

Kijów zabiega o obniżenie ceny rosyjskiego gazu od ponad dwóch lat, argumentując, że jako bezpośredni sąsiad Rosji płaci za błękitne paliwo więcej niż jego odbiorcy w Niemczech. Obecne kontrakty między rosyjskim Gazpromem i ukraińskim Naftohazem mają obowiązywać do 2019 roku.

Strona ukraińska twierdzi, że w tym roku sprowadzi z Rosji najwyżej 27 mld metrów sześciennych surowca, a w kolejnych latach - jeszcze mniej. Ukraina jest największym odbiorcą rosyjskiego gazu na obszarze dawnego ZSRR i głównym krajem tranzytowym przy jego dostawach do państw UE. W 2011 roku eksport surowca na Ukrainę przyniósł Gazpromowi 12,4 mld dolarów. Więcej - 13 mld USD - rosyjski koncern zarobił tylko w Niemczech.

Magistrala South Stream ma prowadzić z Rosji po dnie Morza Czarnego, przez wyłączną strefę ekonomiczną Turcji, do Bułgarii, gdzie powinna się podzielić na dwie nitki: północną - do Słowenii przez Serbię i Węgry oraz południową - do Włoch przez Grecję. Planowana jest również budowa odnogi do Chorwacji.

Moc przesyłowa magistrali ma wynieść 63 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Gazociąg będzie się składać z czterech nitek o przepustowości po 15,75 mld metrów sześciennych. Gazprom chce rozpocząć budowę w grudniu tego roku. Pierwszą nitkę zamierza uruchomić w 2015 roku, a pełną moc South Stream miałby osiągnąć w 2018 roku.