Nie minął jeszcze tydzień od ogłoszenia o przejęciu przez Zygmunta Solorza-Żaka operatora sieci komórkowej Plus, a konkurenci już starają się uprzedzić posunięcia jednego z najbogatszych Polaków. Po kolei zaczęli ogłaszać nowe oferty. Wystartował prawdziwy wyścig o klientów, którzy dzięki temu mogą dostać coraz lepsze usługi za coraz mniejsze pieniądze.
Pole rywalizacji to szybki mobilny internet w komórce, najszybciej rozwijający się dziś na komórkowym rynku. Według danych Urzędu Komunikacji Elektronicznej w ubiegłym roku popyt na tę usługę wzrósł aż o 103 proc.
Jeszcze przed przejęciem Plusa Solorz-Żak miał w ręku asa: koncesje na częstotliwości umożliwiające wykorzystanie supernowoczesnej technologii LTE. Przy prędkości 100 Mb/s pozwala ona na jednoczesną transmisję 4 filmów w jakości HD lub jednego w 3D. Kiedy i za ile Solorz-Żak zaoferuje klientom Plusa, na razie nie wiadomo. – Ale dzięki posiadanym częstotliwościom może zrobić to już dziś – uważa Piotr Janik, analityk KBC Securities.
Konkurenci wolą jednak na to nie czekać. Błyskawicznie zaczęli uatrakcyjniać swoją internetową ofertę. Wczoraj w kilkugodzinnym zaledwie odstępie nowości ogłosili dwaj konkurecji Plusa: Orange i Play.
Reklama
Orange należący do grupy TP kierowanej przez Macieja Wituckiego wprowadził nową ofertę mobilnego internetu o prędkości do 42 Mb/s. – Z dostępu do najszybszej sieci można korzystać bez żadnych ograniczeń prędkości, nawet w najniższym abonamencie za 39 zł miesięcznie – mówi Michał Paschalis-Jakubowicz, dyrektor marketingu w Orange.
Swoją odpowiedź na krok konkurencji dwie godziny później ogłosił Play – od 7 lipca wprowadza nową ofertę mobilnego internetu nie w abonamencie, lecz na kartę. Za zaledwie 9 zł oferuje pakiet pozwalający na transmisję 300 MB – limit wystarczający do przeglądania serwisów społecznościowych i poczty.
W grze jest jeszcze trzeci konkurent Plusa: T-Mobile. Już obniżył koszty dostępu do sieci także za granicą. I jak zapowiadają przedstawiciele tej firmy, to dopiero początek.
Eksperci wskazują jednak, że nie ma co liczyć na dalszy głęboki spadek cen. Operatorzy nastawią się raczej na oferowanie coraz lepszych usług po dzisiejszych stawkach. – Mamy do czynienia z wyścigiem technologicznym, przyśpieszaniem transmisji i większymi limitami transferu – tłumaczy Piotr Janik.
Wojny cenowej nie spodziewa się też Paweł Puchalski, szef analityków BZ WBK.
– W dłuższym terminie klient będzie płacił mniej. Koszt podstawowych usług będzie niezmienny, a coraz więcej obecnie płatnych funkcji będzie dodawanych za darmo – twierdzi.