Grecki parlament rozpoczął w środę debatę w sprawie rządowego programu oszczędnościowego, który jest bardzo niepopularny wśród Greków. Jego przyjęcie jest warunkiem otrzymania przez ten pogrążony w kryzysie kraj pomocy międzynarodowej. Cytowane przez agencje Reutera źródło parlamentarne poinformowało, że kluczowe głosowanie prawdopodobnie odbędzie się między godz. 14 a 17 czasu lokalnego (godz. 13-16 czasu polskiego).

Reklama

Prezes greckiego banku centralnego Jeorjos Prowopulos ostrzegł, że odrzucenie planu przez grecki parlament miałoby "katastrofalne konsekwencje". "Gdyby parlament zagłosował przeciwko byłoby to przestępstwo, kraj głosowałby za własnym samobójstwem" - oświadczył Prowopulos na łamach "Financial Times".

Do przyjęcia planu wezwała także w środę francuska minister finansów Christine Lagarde, która została wybrana na stanowisko nowego dyrektora zarządzającego Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Lagarde zaapelowała przede wszystkim do opozycji, aby stanęła ramię w ramię z rządem. "Opozycja powinna w poczuciu narodowej jedności wesprzeć rząd. Chodzi o los kraju" - powiedziała francuskim telewizjom LCI i TF1.

W środę rano w Atenach - na kilko godzin przed ważnym głosowaniem - ponownie doszło do kolejnych starć między grupą manifestantów a policjantami, którzy użyli gazu łzawiącego. Policjanci starli się z grupą ok. 400 lewicujących manifestantów, którzy zebrali się przed hotelem Hilton w centrum miasta. Zamierzali oni udać się na centralny plac Syntagma, ale zostali rozproszeni przez policję za pomocą gazu łzawiącego.

Reklama

Jak podał na swojej stronie internetowej hiszpański dziennik "El Pais", dziewięciu przechodniów trafiło do szpitali w Atenach w związku z problemami z oddychaniem. Wywołane są one dużym zagęszczeniem gazów łzawiących. "Rząd w ubiegłym roku postanowił zniszczyć sektor publiczny i uniwersytety, domagamy się wyborów, w przeciwnym razie zostaniemy na ulicy przez miesiąc" - ostrzegał jeden z protestujących, student czwartego roku ekonomii.

Przyjęcie pakietu jest warunkiem otrzymania kolejnej - 12-miliardowej - transzy pomocy (opiewającej w sumie na 110 miliardów euro), wynegocjowanej przez Grecję z MFW i UE jeszcze w ubiegłym roku. Socjalistyczny rząd Jeorjosa Papandreu planuje także prywatyzację, która powinna do 2015 roku zasilić budżet państwa o 50 miliardów euro.

W czwartek głosowane mają zostać szczegółowe warunki przyjęcia tego planu. Od wtorku w Grecji trwa 48-godzinny strajk generalny w proteście przeciwko rządowemu programowi. We wtorek w starciach w centrum Aten rannych zostało co najmniej 46 osób, w większości policjantów. Demonstranci zamierzali otoczyć budynek parlamentu żywym łańcuchem, żeby uniemożliwić deputowanym przegłosowanie planu.

Reklama

Socjaliści Papandreu dysponują w 300-osobowym parlamencie większością pięciu mandatów. Sprzeciw wobec programu cięć budżetowych i podwyżek podatków manifestowali nawet parlamentarzyści z rządzącego ugrupowania PASOK.

W środę jeden z socjalistycznych deputowanych zapowiedział, że zdecydowanie zamierza głosować przeciwko planowi oszczędności - podała agencja AP. Aleksandros Athanasiadis zastrzegł, że będzie jedynym parlamentarzystą PASOK, który zagłosuje w ten sposób. Jego deklaracja oznacza, że plan najpewniej zostanie zaaprobowany w środowym kluczowym głosowaniu.

Wcześniej informowano, że taki zamiar miało co najmniej dwóch deputowanych. Jeden z nich oświadczył jednak we wtorek wieczorem, że zagłosuje "za", ponieważ "interes kraju jest ważniejszy niż nasza własna godność". Rząd twierdzi, że bez kolejnej transzy pomocy po połowie lipca nie będzie w stanie płacić świadczeń i pokryć bieżących zobowiązań. Grecja negocjuje także kolejny plan ratunkowy. Jego wielkość nie jest jeszcze ustalona, ale Papandreu zasygnalizował już, że będzie to pomoc "podobna" do poprzedniej.