O ile na rynku mieszkań i domów panuje zastój i ceny nieruchomości spadają, to grunty rolne zyskują na wartości. W pierwszym kwartale tego roku za hektar w transakcjach między rolnikami płacono średnio ponad 19,4 tys. złotych, czyli aż o 9,5 proc. więcej niż przed rokiem – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Z kolei ceny państwowych gruntów sprzedanych przez Agencję Nieruchomości Rolnych były w pierwszym kwartale o 4,3 proc. wyższe niż przed rokiem. Średnia cena za ich hektar osiągnęła poziom 15 tys. zł.
– Grunty drożeją między innymi dlatego, że rośnie opłacalność produkcji rolnej – tłumaczy prof. Alina Sikorska z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ). Potwierdzają to dane GUS. W pierwszym kwartale ceny skupu zbóż były ponaddwukrotnie wyższe niż przed rokiem, bydła o jedną czwartą, trzody chlewnej o ponad 13 proc., drobiu o blisko jedną piątą, a mleka o ponad 17 proc. To zachęcało do zakupu ziemi tych rolników, którzy chcą więcej zarobić, zwiększyć wydajność i skalę produkcji oraz konkurencyjność swoich gospodarstw.
Ale to niejedyne powody tego, że grunty zyskują na wartości. Eksperci są zgodni, że ceny podnosi mała podaż ziemi przy dużym popycie. Rolnicy niechętnie sprzedają nawet te grunty, które są niezagospodarowane. – To efekt tego, że dostają do nich unijne dopłaty bezpośrednie – ocenia dr Mirosław Drygas, wicedyrektor Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN.
Tylko za samą powierzchnię gruntów polscy rolnicy otrzymują co roku 500 zł za hektar. Ponadto uzyskują ze Wspólnoty środki na modernizację i rozwój gospodarstw – na przykład na zakup ciągników, maszyn, budowę nowoczesnych obór czy nawet na upiększenie gospodarstwa.
Reklama
– Ceny ziemi winduje również rozwój infrastruktury drogowej, która zwiększa atrakcyjność lokalizacyjną wielu obszarów – uważa prof. Sikorska. Podkreśla, że wpływ na wzrost cen ma również rozwój budownictwa na obrzeżach wielkich aglomeracji – na gruntach, na których do niedawna jeszcze rosły ziemniaki, dziś wyrastają bloki mieszkalne.
Inwestycje w ziemię oferują także firmy, m.in. Wealth Solutions-Inwestycje Ziemskie. – Organizujemy grupy zainteresowanych i za ich pieniądze kupujemy duże obszary ziemi w pobliżu aglomeracji miejskich. Następnie zajmujemy się odrolnieniem ziemi, jej podziałem na działki i sprzedażą, co w sumie zajmuje przeciętnie cztery lata. Działki sprzedajemy nawet z kilkusetprocentowym zyskiem – mówi Hubert Telecki z Wealth Solutions.
Popyt na ziemię nakręcają nie tylko rolnicy i duzi inwestorzy, lecz także ci indywidualni oraz mieszkańcy miast. Coraz więcej z nich buduje na wsi domy i rezydencje. Nie brakuje także takich, którzy kupują ziemię jako dobrą lokata kapitału. Podobnie jak ci, którzy zainwestowali w grunty zaraz po wstąpieniu naszego kraju do Unii. Od tego czasu ziemia rolna zdrożała prawie trzykrotnie. Eksperci są przekonani, że w przyszłości będzie podobnie.
– W tym roku jej ceny mogą wzrosnąć o kolejne 10 proc. – szacuje prof. Sikorska, ale zaraz dodaje, że ich przeciętny poziom będzie nadal wyraźnie niższy w stosunku do cen gruntów rolnych w starych krajach Unii Europejskiej. Na przykład za ich hektar w starych landach Niemiec trzeba zapłacić około 18 tys. euro, na terenach byłej NRD ok. 6 tys. euro. We Włoszech – 18 tys. euro, w Wielkiej Brytanii – ponad 15 tys. euro, a w Hiszpanii – 11 tys. euro. Tymczasem w Polsce hektar rolniczej ziemi kosztował w pierwszym kwartale nieco ponad 4,9 tys. euro.
Wzrostowi cen sprzyjać będzie także swobodna sprzedaż gruntów cudzoziemcom, która będzie obowiązywać od 2016 roku. – Można oczekiwać, że wtedy pojawi się w Polsce spora grupa cudzoziemców zainteresowanych zakupem ziemi w naszym kraju – przekonuje dr Drygas.