"Są propozycje, żeby przyjąć budżet przed prezydencją w UE, to nie będzie łatwe, zależy od tego, jakie będą założenia. Sam budżet też nie będzie łatwy" - powiedział Pawlak.
Zaznaczył jednak, że na razie nie ma żadnych dokumentów dotyczących założeń do budżetu. "Jak znam ministra Rostowskiego, to prześle te dokumenty za piętnaście jedenasta, tak byśmy nie zdążyli ich otworzyć przed Radą Ministrów" - zażartował wicepremier.
>>>Ten program rozliczy cię z fiskusem
Pawlak uważa, że budżet na przyszły rok prawdopodobnie "będzie można kształtować przy lepszych parametrach" makroekonomicznych. Chodzi o wzrost gospodarczy, który może być wyższy niż w tym roku. Oznaczałoby to większe przychody do państwowej kasy.
Zdaniem wicepremiera, ważne jest także, aby weszła w życie ustawa o OFE, która zmniejszy transfery do funduszy i spowoduje zmniejszenie zadłużenia państwa. Dodał, ze istotna jest także współpraca z Radą Polityki Pieniężnej, by nie podnosiła stóp procentowych, bo spowodowałoby to dalszy wzrost długu publicznego.
Pawlak przyznał, że przyszłoroczny budżet "będzie trudny do prognozowania, bo w połowie roku nie ma wszystkich dobrze ugruntowanych prognoz wykonania budżetu i zjawisk gospodarczych". Jak zauważył, nikt nie mógł przewidzieć dużego wzrostu cen ropy naftowej na początku tego roku, niepokojów na Bliskim Wschodzie i w Libii, a także trzęsienia ziemi w Japonii.
"Mamy czas turbulencji i dużych niepewności, dlatego ważne jest skupienie się na fundamentalnych czynnikach" - powiedział dziennikarzom Pawlak. Podkreślił, że "w Polsce konsumpcja rośnie, odbudowały się inwestycje, jest dobra konkurencyjność w eksporcie, a to są czynniki, które tworzą dobre podstawy do wzrostu gospodarczego".