Ponowną konsolidację PKP oraz przyjęcie rozwiązań podobnych do tych , które obowiązują na kolejach niemieckich proponuje SLD jako receptę na uzdrowienie sytuacji na polskich kolejach.

Reklama

"Tak dalej być nie może, wystarczy kompromitacji kraju. Staliśmy się w Brukseli pośmiewiskiem. Wystarczy poniżania godności polskich kolejarzy. Nie tylko pasażerowie jadą w temperaturze minus pięć stopni, konduktorzy również. Wystarczy lekceważenia obywateli" - mówił w piątek na konferencji prasowej SLD poświęconej sytuacji na kolei europoseł Bogusław Liberadzki. "Nie bądźmy dłużej europejskim dziwolągiem, czerpmy wzory z Deutsche Bahn" - dodał.

Sojusz Lewicy Demokratycznej proponuje dla poprawy sytuacji na polskich kolejach: ponowną konsolidację spółek, wydzielonych przed dekadą z PKP, uczynienie z PKP bezpośredniego operatora przewozów oraz oddzielenie od PKP zarządcy infrastruktury kolejowej, a także inwestycje w linie kolejowe ok. 5 mld zł rocznie.

Były minister transportu, a dziś eurodeputowany SLD Bogusław Liberadzki powiedział, że Sojusz daje rządowi miesiąc na poprawienie sytuacji, "potem będziemy pytać". Apelował o ponadpartyjne porozumienie ws. narodowego bezpieczeństwa komunikacyjnego i transportowego. Zarzucił też rządowi, że nie wykorzystuje funduszy europejskich przeznaczonych na kolej.

Według Liberadzkiego, skonsolidowana PKP powinna być operatorem przewozów kolejowych, ładunków i osób, być logistykiem kolejowym i multimodalnym, jak to dzieje się w przypadku kolei niemieckich. Jego zdaniem, w PKP powinny ponownie znaleźć się m.in. Intercity, Tanie Linie Kolejowe czy PKP Cargo.



Zdaniem Liberadzkiego, zaletami Polski, których nie wykorzystuje, są: sieć kolejowa w środku Europy i prokolejowa polityka UE. Szansą są też unijne pieniądze. "Rząd sprawia wrażanie, że nie zdaje sobie sprawy z wartości i potencjału kolei" - ocenił Liberadzki. Według europosła państwo powinno też dotować przejazdy koleją mniej zamożnym obywatelom.

Reklama

Do wyprowadzenia z zapaści sieci kolejowej - zdaniem Liberadzkiego - konieczne są natychmiastowe inwestycje rzędu 5 mld zł rocznie oraz środki zewnętrzne. "Koleje niemieckie inwestują co roku 132 tys. euro na kilometr linii, my - 4 tys. Bez nakładów nie będzie efektów" - powiedział Liberadzki. "Proces naprawczy będzie długi i kosztowny, ale jest niezbędny" - dodał.

"Chcemy, żeby nasza kolej była podobna do niemieckiej, bo to są dodatkowe miejsca pracy, wzrost gospodarczy, lepsza jakość życia obywateli. A Unia Europejska właśnie tak formułuje zadania przed transportem kolejowym" - podkreślił. Liberadzki podkreślił też, że SLD w żaden sposób nie ponosi odpowiedzialności za dzisiejszą sytuację na kolei.