"Na razie nie mamy w Belgii poważnych problemów" - stwierdził Reynders w rozmowie z dziennikarzami, którzy pytali go o ryzyko rozprzestrzenienia się kryzysu finansów publicznych w jego kraju z powodu panującej tam od kilku miesięcy niepewności politycznej.

Reklama

Minister przypomniał, że jego kraj korzysta z dobrej sytuacji w Niemczech, która daje Belgii duże możliwości eksportowe, oraz podkreślił, że Belgia ma poprawny poziom deficytu budżetowego.

"Kończymy rok z deficytem budżetowym na poziomie 4,7 proc. PKB" - podkreślił i dodał, że "poziom długu publicznego jest mniejszy niż ustalony w programie stabilności".

"Jesteśmy jednym z niewielu krajów, które spełniają warunki programu stabilności" - zapewnił Reynders.

Rząd, w którym Reynders jest jednym z wicepremierów, działa tymczasowo od pół roku, ponieważ od czasu przedterminowych wyborów Walonowie i Flamandowie nie mogą porozumieć się w kwestii reform instytucjonalnych i utworzenia nowego rządu.

Paraliż polityczny obok zadłużenia publicznego sięgającego 100 proc. PKB budzi obawy, że Belgia może być kolejnym krajem strefy euro potrzebującym pomocy finansowej. Na razie poprosiły o nią Grecja i Irlandia. Analitycy finansowi bacznie obserwują obecnie sytuację w Portugalii i Hiszpanii, ale również w Belgii, a nawet we Włoszech.