Porażka negocjacji może wywoływać trudności w realizacji projektów europejskich – ostrzegł wicepremier Waldemar Pawlak. Jednocześnie zapowiedział też, że nie należy się spodziewać zmian w przyszłorocznym budżecie.
"Nawet w Unii w czasie kryzysu nie jest łatwo o porozumienie, zresztą w instytucjach UE nie ma ani opozycji, ani koalicji, tylko jest porozumienie różnych środowisk politycznych. Co do budżetu, jak widać nie doszło do porozumienia, co może wywoływać trudności w realizacji projektów europejskich" - mówił Pawlak na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie.
Jego zdaniem w obecnych czasach powinny być zwiększane wydatki na programy rozwojowe, szczególnie te z obszaru innowacji, badań oraz rozwoju, nie zaś na administrację. "Tam Europa potrzebuje takiego mocnego wsparcia, żeby nie powiedzieć dopalacza, który by pomógł rozwijać innowacyjne projekty, bo wtedy Europa będzie uzyskiwała przewagę konkurencyjną w tej globalnej rywalizacji" - mówił.
Pawlak pytany, czy można w związku z fiaskiem negocjacji dotyczących przyszłorocznego budżetu UE spodziewać się modyfikacji naszego budżetu lub podwyżki podatków, powiedział, że jak zna ministra finansów, to "on się specjalnie nie martwi tym, że będzie mniej środków europejskich", ponieważ będzie mniej dokładał na inwestycje z budżetu krajowego.
"Akurat minister finansów się specjalnie nie martwi. Na pewno nie będzie proponował nowelizacji budżetu, natomiast bardzo ważne będzie dokładne, zgodne z harmonogramem realizowane projektów, bo te środki w budżecie europejskim będą rozliczane w cyklu miesięcznym" - podkreślił wicepremier.
W obecnej sytuacji propozycję budżetu na 2011 r. musi zaprezentować Komisja Europejska. Ale przynajmniej przez kilka pierwszych miesięcy przyszłego roku, budżet będzie składać się z tzw. prowizorycznych dwunastek, czyli jednej dwunastej budżetu na rok 2010 na każdy miesiąc. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1988 roku. Zdaniem Pawlaka oznacza to, że będzie znacznie więcej problemów organizacyjnych, natomiast - w jego opinii - nie będzie problemów finansowych. "Jak sądzę to +wyciskanie brukselki+ będzie równie owocne jak do tej pory, a może nawet lepsze, bo mamy teraz więcej doświadczeń" - przewiduje szef PSL.
Prowizorium oznacza znacznie mniej środków m.in. na unijną dyplomację czy fundusz solidarności (służy wsparciu ofiar klęsk żywiołowych), ale może też zaszkodzić odbiorcom funduszy spójności.
Z kolei sekretarz stanu w MSZ ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz ostrzegł, że prowizorium budżetowe może zagrażać projektom infrastrukturalnym UE. "Nie chcę dzisiaj dramatyzować, ponieważ Unia Europejska potrzebuje teraz stabilności i bardziej wspólnego działania niż dramatyzowania" – podkreślił jednak. - "Mogą być problemy z tego typu projektami, ale dzisiaj nie chcę wymieniać długiej listy projektów, z którymi mogą być problemy, bo to wymaga pewnej analizy" – dodawał..Według niego, w tym przypadku sytuacja zależy od tego, ile czasu potrwają negocjacje lub ich blokada.
Pytany o zawirowania wokół unijnego budżetu w kontekście nadchodzącej prezydencji Polski w UE, Dowgielewicz odparł: "Polska - jako prezydencja - będzie też negocjowała budżet na 2012 rok. Myślę, że w tej chwili mamy do czynienia z próbą sił i za rok tej sytuacji nie będziemy powtarzać".
Optymistą jest za to prezes Fundacji demosEUROPA Paweł Świeboda. "Fiasko negocjacji budżetu UE na 2011 r. nie jest zagrożeniem dla najważniejszych funduszy dla Polski" - ocenia. Jego zdaniem, to rozgrywka przed negocjacjami kolejnego budżetu, siedmioletniego. Zdaniem eksperta, fundusze spójności (które w sytuacji prowizorium mogą być redukowane) i strukturalne, z których Polska korzysta najczęściej, nie są zagrożone.
Z tych 5 mld euro Polska miała częściowo finansować niektóre projekty energetyczne jak gazoport czy interkonektory - zaznaczył Świeboda. W jego ocenie, w razie braku porozumienia jeszcze w tym roku, mogą pojawić się problemy z tymi funduszami, ale raczej o charakterze technicznym. Podkreślił jednak, że pieniądze na te projekty będą, ale mogą być problemy ze sposobem, w jaki będą wypłacane. "Myślę, że będzie próba znalezienia kompromisu, bo to nie jest dla UE politycznie rzecz korzystna - niemożliwość uzgodnienia budżetu i to na rok przed negocjacjami w sprawie wieloletniej perspektywy finansowej" - powiedział.
"Należy zakładać, że finansowanie z funduszy spójności i strukturalnych byłoby niezagrożone, niezagrożona jest też wysokość dopłat bezpośrednich (dla rolników-PAP)" - twierdzi Świeboda. "W przypadku prowizorium, budżet byłby niższy zaledwie o 2,9 proc. niż zakładano, to nie jest kolosalna różnica" - podkreślił.
Paweł Świeboda przypomniał, że do podobnej sytuacji doszło w 1988 r., wtedy też obowiązywało prowizorium budżetowe. "To jest przewidziane w procedurach, więc prowizorium to nie jest tragedia, ale politycznie nie jest sukces" - ocenił.