MFW obawia się, że zła kondycja instytucji finansowych może znów pogrążyć światową gospodarkę W ciągu najbliższych 24 miesięcy instytucje finansowe na świecie muszą znaleźć aż 4 bln dolarów na pokrycie zaciągniętych długów. To aż 30 razy więcej, niż wynosi łączny kapitał dziecięciu największych banków świata – twierdzi w swoim najnowszym raporcie Międzynarodowy Fundusz Walutowy. "Brak funduszy sektora finansowego jest dziś największym problemem gospodarki" - ostrzega Jose Vinals, dyrektor ds. finansowych MFW.

Reklama

Banki mają kłopoty ze zdobyciem funduszy z kilku powodów. Najpoważniejszym jest ogromne zadłużenie krajów Unii Europejskiej, USA i Japonii, uważa Cinzia Alcidi, ekspertka brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS). "Na rynkach finansowych rządy to potężni konkurenci dla banków w poszukiwaniu kapitału. Emitowane przez nie obligacje są obarczone mniejszym ryzykiem niż pożyczki dla instytucji komercyjnych. Dlatego te ostatnie muszą płacić coraz więcej za uzyskane pieniądze" - mówi „DGP” Alcidi.

Zdaniem MFW mimo planów oszczędnościowych w skali całego globu rządy emitują dziś więcej obligacji niż rok temu. W 2009 roku średni deficyt budżetowy krajów rozwiniętych wynosił 8,5 proc. PKB, zaś w roku 2010 – 9 proc.

Drugim problemem banków jest stopniowe wycofywanie się rządów z programów pomocowych. MFW uważa, że tylko dzięki wsparciu państwa europejskie, amerykańskie i japońskie banki w zeszłym roku pożyczyły na rynkach finansowych aż 1,7 bln dolarów. Dodatkowo niektóre banki, szczególne w Hiszpanii i Grecji, w coraz większym stopniu są uzależnione od preferencyjnych kredytów Europejskiego Banku Centralnego.



Ale rządy krajów zachodnich przyjmują na przyszły rok restrykcyjne projekty budżetowe, w których nie ma środków na dalszą pomoc dla banków. "Dla rządów priorytetem jest teraz uzdrowienie finansów publicznych, tak aby uniknąć greckiego scenariusza. Przywódcy mają nadzieję, że banki jakoś poradzą sobie same" - mówi Alcidi.

Autorzy raportu MFW wskazują jednak na kolejne zagrożenie dla instytucji finansowych: podwyżka stóp procentowych. Dziś są one na historycznie niskim poziomie w USA, Europie i Japonii. W ten sposób banki centralne chcą wesprzeć anemiczny wzrost gospodarczy, ale taki stan nie będzie trwał wiecznie. A wówczas banki komercyjne utracą kolejne źródło korzystnego zaopatrzania się w kapitał. Dodatkowym problem jest coraz krótszy okres zapadalności pożyczek.

Reklama

Aby ograniczyć koszty w czasach kryzysu, instytucje finansowe pożyczają pieniądze na coraz bliższe terminy, bo wówczas ich oprocentowanie jest niższe. Zdaniem agencji Moody's w ciągu ostatnich pięciu lat średni czas spłaty obligacji emitowanych przez banki zmniejszył się z 7,2 do 4,7 roku. To jednak powoduje, że w krótkim okresie kumuluje się bardzo duże ilości kredytów do spłacenia: stąd kolosalna kwota 4 bln dolarów do spłacenia w ciągu dwóch lat.

Wśród banków, które będą miały wyjątkowe kłopoty ze spłaceniem swoich zobowiązań w 2011 i 2012 roku, MFW wymienia niemieckie landesbanki, hiszpańskie banki regionalne (tzw. cajas) oraz brytyjskie banki komercyjne.