PSL jest przeciw
Lasy Państwowe zarobiły dwa miliardy na sprzedaży drewna w ciągu kilku ostatnich lat. – Wpływy były wysokie, bo przez ostatnich kilka lat przez Polskę przechodziły trąby powietrzne, które kładły całe połacie lasu. Z tego powodu było dużo surowca – opowiada jeden z pracowników Lasów.
Do tej pory przedsiębiorstwo zyski zachowywało dla siebie, bo poza osiąganiem zysków do jego zadań należy także dbanie o lasy – nasadzenia, ochrona przed szkodnikami czy utrzymywanie nierentownych nadleśnictw oraz dbanie o ekosystem. Zmiana tej sytuacji oznacza konieczność nowelizacji ustawy o Lasach Państwowych. I właśnie przeciwko tej zmianie protestują ludowcy, resort środowiska oraz same Lasy.
O napięciu w koalicji świadczy fakt, że właśnie w tej sprawie dojdzie do specjalnego spotkania koalicyjnego. Takie ustalenia zapadły po przedwczorajszym spotkaniu w sejmie szefa klubu PSL Stanisława Żelichowskiego z szefem klubu Tomaszem Tomczykiewiczem i marszałkiem Grzegorzem Schetyną.
W liście do szefa resortu środowiska szef przedsiębiorstwa Marian Pigan tłumaczy, że firma musi mieć rezerwy na wypadek nagłych akcji ratunkowych w przypadku pożarów czy ataku szkodników, a włączenie jej do finansów publicznych spowoduje, iż zyski będą regularnie zasilały budżet.
– Będziemy namawiać, by w tej sprawie odbyła się poważna dyskusja z ministrem finansów, by znaleziono rozwiązanie, które z jednej strony będzie zadowalać ministra finansów, a z drugiej nie będzie groziło dobrze funkcjonującej instytucji, jaką są Lasy Państwowe – mówi wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski.
Tusk też chce Lasy
Ale minister Rostowski ma silne wsparcie Donalda Tuska, a do tego ustawa ta jest częścią zmian związanych z budżetem, dlatego jest bardzo prawdopodobne, że rząd nie zmieni przecinka w wersji Ministerstwa Finansów.
Wtedy niewykluczony jest sojusz PSL, PiS i SLD. Na razie ludowcy nieoficjalnie proponują kompromis. Miałby on polegać na tym, że status firmy pozostaje niezmienny, a gotówkę firma lokowałaby w obligacjach Skarbu Państwa. Tyle że to absolutnie nie satysfakcjonuje resortu finansów, a na dodatek jest również sprzeczne z obecnie obowiązującą ustawą o Lasach.
Ważne!
Lasy Państowe zarobiły 2 miliardy złotych na sprzedaży drewna. W ciągu ostatnich kilku lat przez Polskę przechodziły trąby powietrzne, które kładły całe połacie lasów. Z tego powodu było dużo surowca i duże zyski
Dbanie o lasy to kosztowna inwestycja. Musimy pozostać samowystarczalni
Dlaczego państwo sprzeciwiają się włączeniu Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych?
Marian Pigan, dyrektor generalny Lasów Państwowych: Pomysł jest złym rozwiązaniem dla organizacji gospodarki lasów, ich bezpieczeństwa i stabilności. Nie możemy ponosić odpowiedzialności, jeśli nie będziemy mogli decydować o finansach. Do tej pory wprowadziliśmy wiele działań i reform, ograniczyliśmy wydatki, które nie były większe niż zyski. Lasy państwowe były samowystarczalne.
Co się stanie, gdy nie będziecie mieć tych pieniędzy?
Skutki odebrania nam możliwości swobodnego decydowania o finansach mogą być opłakane. Gdybym miał wypunktować, czego najbardziej się obawiam, to byłoby to zamrożenie inwestycji w lasach. Kolejną rzeczą jest zabezpieczenie gradacji owadów. Jeśli to zaniedbamy, mogą nastąpić nieodwracalne zmiany w środowisku. Ponadto obawiam się, że te posunięcia mogą zagrozić realizacji programów wewnętrznych, np. małej retencji również o znaczeniu przeciwpowodziowym. Trzeba też zaznaczyć, że na rzecz Lasów Państwowych pracuje ponad 120 000 osób. Jeśli ograniczymy wydatki, Lasy nie będą mogły zaoferować tym ludziom pracy. Proszę zwrócić uwagę na to, że część z tych ludzi pochodzi z obszarów wiejskich, gdzie nie ma dla nich alternatywnej pracy.
Ale przecież nikt nie odetnie całkowicie Lasów od pieniędzy.
Musimy mieć rezerwy finansowe na naprawianie szkód po powodziach czy też huraganach, które niosą ryzyko pożarów. Dbanie o bezpieczeństwo lasów to dość kosztowne inwestycje. Wątpię, żebyśmy dostawali tyle, ile nam potrzeba. Obawiam się, że pieniądze będą przeznaczane na inne cele niż lasy.