Niemieckie koncerny energetyczne i Gazprom uprawiają w Brukseli twardy lobbing, domagając się oceny terminalu LNG w Świnoujściu pod kątem europejskich konwencji ochrony środowiska z Espoo - napisał środowy Wall Street Journal Europe.Według Alexandrosa Petersena, konsultanta ds. energii związanego z Radą Atlantycką - amerykańskim think tankiem stawiającym sobie za cel zbliżenie USA z Europą i promocję konstruktywnego amerykańskiego przywództwa w świecie - skutkiem tych zabiegów może być opóźnienie polskiego projektu o 2-3 lata.

Reklama

W brukselskim lobbingu uczestniczą wszystkie koncerny zaangażowane w projekt gazociągu Nord Stream, który ma dostarczać rosyjski gaz bezpośrednio do Niemiec po dnie Bałtyku: E.On Ruhrgas, BASF/Wintershall oraz Gazprom. Zdaniem Petersena, powodem lobbingu jest chęć wyeliminowania konkurencji, którą dla projektu Nord Stream przedstawia planowany terminal. Wcześniej przeciwko budowie wypowiedział się rząd Niemiec, skarżąc się na planowaną lokalizację inwestycji.

Niemcy powołują się na tę samą konwencję z Espoo w Finlandii o ocenach oddziaływania na środowisko w kontekście transgranicznym z 1991 r., którą Polska i inne państwa bałtyckie posłużyły się wcześniej przeciwko planom gazociągu Nord Stream, opóźniając ich realizację o kilka lat.

"Obecnie Niemcy odwrócili ostrze konwencji (przeciwko Polsce) i zabiegają o poparcie Brukseli" - powiedział Petersen, przypominając, że z końcem sierpnia Niemcy głosowały przeciwko przyznaniu Polsce 80 mln euro z UE, które umożliwiłyby rozpoczęcie prac nad terminalem. Petersen twierdzi, że motywem tych działań jest skłonienie Polski do zakupów rosyjskiego gazu od Niemiec. W sierpniu KE podjęła decyzję o przyznaniu Polsce 80 mln euro na budowę terminalu LNG w Świnoujściu.