Silna zwyżka na Wall Street wspierana po części przez informacje z Europy, a konkretnie spekulacje na temat kryteriów przyjętych przez nadzór do testów wytrzymałościowych banków komercyjnych, musiała doprowadzić do naruszenia oporu na 1,2670 na EUR/USD i umocnienia złotego poniżej 4,09 zł za euro i 3,2370 zł za dolara. Warto jednak zwrócić uwagę na pewne niuanse – EUR/USD nie zdołał naruszyć wskazywanego we wczorajszym komentarzu popołudniowym poziomu 1,2690, który jest wyznaczany z dość istotnej średniej 68-dniowej.

Reklama

Problemy z utrzymaniem się powyżej maksimum na 1,5230 miał też GBP/USD. To trochę dziwne zachowanie w sytuacji, kiedy giełdy w USA odnotowały największe zwyżki od 6 tygodni, nieprawdaż? Można odnieść wrażenie, że w końcówce giełdowego handlu na Wall Street mieliśmy bardziej pokrywanie krótkich pozycji, czego po prostu rynek walutowy już nie „kupił”. Dodatkowo, czy lepsze wyniki State Street będą gwarancją dobrego sezonu finansowego dla większości spółek? Dane makro w USA wskazują bardziej na to, iż spółki wprawdzie podadzą dobre wyniki za II kwartał, ale mogą obniżyć prognozy na kolejne okresy. A giełda przecież dyskontuje fakty, a nie reaguje na przeszłe informacje.

Dzisiaj rano na fali dobrych nastrojów zyskuje nadal złoty, mimo, że na EUR/USD reakcja jest już nieco inna (delikatny spadek do 1,2650). O godz. 10:03 za euro płaci się 4,08 zł, a dolar jest wart mniej niż 3,23 zł. Część inwestorów liczy najpewniej, iż sentyment na świecie się utrzyma, co jednak może być nieco ryzykownym założeniem – prawdopodobieństwo korekty na giełdach po tak dużej zwyżce jest ogromne. Dodatkowo pewną zagadką mogą być komunikaty po posiedzeniach Banku Anglii (13:00) i Europejskiego Banku Centralnego (13:45 i konferencja prasowa o 14:30).

Zwłaszcza w drugim przypadku nie wiadomo, czy EBC nie będzie chciał kontynuować procesu wykupu obligacji rządowych krajów PIIGS, zwłaszcza, że ich rentowności nadal są wciąż wysokie. Inwestorzy będą chcieli także znaleźć odpowiedź na pytanie o kwestie płynnościowe sektora międzybankowego po zeszłotygodniowej mega-operacji zwrotu kryzysowych kredytów o wartości 442 mld EUR. Innymi słowy, może znaleźć się dobry pretekst do większej korekty na EUR/USD. W międzyczasie – godz. 14:30 – poznamy także dane o cotygodniowym bezrobociu – tym razem ewentualny słaby odczyt mógłby przyczynić się do korekty na giełdach i tym samym spadku EUR/USD.

Reklama

EUR/PLN: Zbliżyliśmy się do kolejnego ważnego wsparcia na 4,07-4,08, którego złamanie dałoby szanse na ruch w stronę 4,05. Układ dziennych wskaźników jest spadkowy, ale już ujęcie 4-godzinowe zaczyna rysować pewne dywergencje wzrostowe z kursem. Tym samym większe prawdopodobieństwo może być w powrocie do 4,10-4,11 do jutra, niż w spadku poniżej 4,07.

USD/PLN: Notowania przetestowały dzisiaj wsparcie z 21 czerwca, które jednak nie zostało naruszone. Wydaje się, zatem , że rejon 3,2170-3,22 nie zostanie łatwo sforsowany. Dzienne wskaźniki sugerują wprawdzie dalsze zniżki, ale już ujęcie 4-godzinowe buduje pewne dywergencje. Powrót powyżej 3,25 do jutra, wydaje się być zatem możliwy (przy dodatkowym wsparciu w postaci spadku EUR/USD).

EUR/USD: Czy średnia z 68-sesji w rejonie 1,2690 powstrzyma na jakiś czas zwyżki EUR/USD? Nie można tego wykluczyć, zwłaszcza, że są też fundamentalne preteksty do korekty. Wykres sugeruje jednak, ze dopiero zejście poniżej 1,2600-1,2611 może doprowadzić do przyspieszenia spadków. W takiej sytuacji już jutro moglibyśmy testować rejon 1,2550. Oczywiście wyjście powyżej 1,27 zaneguje ten scenariusz.

GBP/USD: Patrząc na dzienne wskaźniki i zachowanie się notowań w GBP/USD w ostatnich kilku dniach widać, że buduje się formacja szczytowa i czeka nas głębsza korekta. Niemniej dopóki rynek nie spadnie poniżej 1,5070 i dalej 1,4970 to wciąż odreagowanie w górę będzie bardziej prawdopodobne. Z tym, że szanse trwalszego naruszenia 1,5230 gwałtownie maleją. Na dzisiaj kluczowy będzie test okolic 1,5070.