Słabe dane z USA zaszkodziły wczoraj amerykańskim giełdom, ale w końcówce handlu na Wall Street udało się zmniejszyć straty. W efekcie handel na europejskich parkietach rozpoczął się od nieznacznej zwyżki. Zwraca się uwagę na dobre informacje z Australii – tamtejszy rząd zmniejszył wysokość planowanych obciążeń podatkowych dla firm wydobywczych, co wsparło też notowania AUD/USD – a także z Chin – do góry zrewidowano dane o PKB za 2009 r., co mogło przyczynić się do nieznacznego odbicia na giełdzie w Szanghaju. I to tyle dobrych wieści.

Reklama

Dzisiaj kluczowe będą odczyty Departamentu Pracy USA, które poznamy o godz. 14:30. Oczekuje się, że w gospodarce ubyło 110 tys. etatów w sektorach pozarolniczych w czerwcu (to prognoza Reutera, dzisiaj Bloomberg zmienił swoją na -125 tys., co pokazuje rosnący pesymizm na rynku). Gorsze dane automatycznie uruchomią obawy związane z drugą falą kryzysu i przełożą się na dalsze spadki na giełdach. Lepsze, czyli odczyt na plusie mogą doprowadzić do nieznacznego odbicia, ale raczej nie ma co liczyć na powrót powyżej 1.040 pkt. na S&P 500. Bo dane koło zera to nie są żadne nadzwyczaj optymistyczne informacje w kontekście ostatniej złej serii (rynek nieruchomości, indeks zaufania konsumentów, ISM dla przemysłu).

Jednak jak zareaguje na dzisiejsze informacje dolar może być dużą zagadką. Nadal ciężko jest sensownie wytłumaczyć wczorajszy ruch, a wyjście powyżej 1,25 na EUR/USD można wiązać już tylko z zamykaniem krótkich pozycji w euro przez sporą część zdezorientowanych inwestorów. Oczywiście część z nich może mieć swoje teorie, typu interwencja banku centralnego, tylko jaki jest sens dokonywać takiej operacji na obecnym poziomie?

Znacznie sensowniejsze byłyby takie działania w sytuacji zejścia poniżej 1,20. Niemniej nie należy być dzisiaj zaskoczonym, kiedy do wieczora EUR/USD wymaże ponad połowę wczorajszego ruch w górę (zejście poniżej 1,2350). Taki scenariusz nie będzie dobry dla złotego, który może się osłabić wracając powyżej 4,16 zł za euro i 3,35 zł za dolara (więcej w analizie technicznej). Na naszą walutę będzie też rzutować niepewność związana z niedzielnymi wyborami prezydenckimi (sondaż Gfk Polonia dla „Rzeczpospolitej” pokazał przewagę Jarosława Kaczyńskiego).

Reklama

EUR/PLN: Rejon 4,12-4,14 wciąż stanowi wyraźne wsparcie, a opory można umiejscowić na 4,17-4,18. Nie należy liczyć, aby dzisiaj rynek wyłamał się z tej „konsolidacji”. Bardziej prawdopodobne jest jednak podejście w jej górne rejony, co może też ustawić notowania na poniedziałek (rynek będzie mniej płynny za sprawą Dnia Niepodległości w USA)

USD/PLN: O poranku rynek nieco naruszył poziom 3,30, ale w kolejnych godzinach popyt na dolara zaczął się odbudowywać. To daje szanse dzisiaj na powrót powyżej oporu na 3,35, jeżeli zobaczymy wyraźniejszy ruch na EUR/USD.

EUR/USD: Nadmierny ruch w górę z wczoraj powinien zostać dzisiaj skorygowany. Pierwszym istotnym poziomem będzie rejon 1,2467, później 1,2450 i 1,2400. Docelowo może zostać zakryta ponad połowa czwartkowej świecy, co daje testowanie 1,2350. Świeczki w układzie 4-godzinowym potwierdzają rosnącą przewagę strony podażowej na euro.

GBP/USD: Funt wyłamał się wczoraj powyżej oporu na 1,5130, który to poziom staje się teraz wsparciem. Spadek poniżej jest dość prawdopodobny, co otworzyłoby drogę nawet do spadku poniżej 1,50. Dzienne wskaźniki są dość wykupione.