Rynek kredytów nie tylko na dobre pożegnał się z kryzysem, ale rozpędza się miesiąca na miesiąc.

W czerwcu sprzedaż prawdopodobnie przekroczyła 4 mld zł. Niezmiennie prym wiodą PKO BP, Pekao, Getin Noble Bank Nordea i Deutsche Bank PBC. Mocno sprzedaż podkręciły Millennium i Kredyt Bank.

Reklama

– Zazwyczaj czerwiec kończy najlepszy okres dla banków, ale w tym roku może być inaczej. Okres żniw kredytowych będzie dłuższy – ocenia Mariusz Włodarski z PKO BP.

Popyt rośnie, ceny nie

Bankowcy twierdzą, że to klienci napędzają sprzedaż, deweloperzy – że rynek rozruszały banki, które masowo stosują promocję i zwiększają dostępność kredytów hipotecznych. Podkreślają, że gdy jesienią 2008 r., czyli na początku kryzysu finansowego, banki zaostrzyły kryteria udzielania kredytów mieszkaniowych, to niemal automatycznie deweloperzy zaczęli mieć problemy ze sprzedażą mieszkań i podobne kłopoty pojawiły się na rynku wtórnym. – Jeszcze na początku tego roku w naszej ofercie były mieszkania, które do sprzedaży trafiły rok wcześniej. Dzisiaj można już łatwiej sprzedać nieruchomości i ma to związek ze zmianą polityki banków – mówi Bartosz Turek z Home Broker.

Reklama

Jednak ceny mieszkań nie rosną szybko. Ma to związek z dużą podażą lokali, które zostały ukończone w latach 2008 i 2009. Szacuje się, że w najgorszym momencie w samej Warszawie było nawet 16 tys. mieszkań czekających na nabywców. Dzisiaj ta liczba spadła do blisko 3 tys., ale jest to nadal bufor hamujący wzrost cen. – Jeśli podaż wolnych mieszkań się zmniejszy, a banki nie zmienią swojej polityki, to ceny mogą rosnąć nieco szybciej – mówi Marta Kosińska z portalu Szybko.pl.

Zdążyć przed T

Reklama

Nasi rozmówcy twierdzą, że rynek może pozostać rozgrzany w wakacje także z powodu rekomendacji T, która od sierpnia tego roku, zmusi banki do ograniczenia wartości kredytów walutowych do 80 proc. wartości nieruchomości. A udział w rynku kredytów walutowych w euro zwiększa się w ostatnim czasie najszybciej. Choć, jak już pisaliśmy, bankowcy mają sposoby na ominięcie zaleceń nadzoru, to nikt nie ryzykuje stwierdzenia, że wprowadzenie tych regulacji odbędzie się zupełnie bezboleśnie.

>>>Czytaj dalej>>>



Dlatego banki w ciągu ostatnich miesięcy tak bardzo ułatwiły dostęp do pieniędzy na własne mieszkanie czy budowę domu. – Dla przykładu jeszcze na początku tego roku przeciętna czteroosobowa rodzina mogła dostać w BOŚ kredyt złotowy w wysokości 196 tys. zł. Teraz już ponad 284 tys. zł – mówi Jarosław Sadowski z Expandera. Także inne banki wyżej niż w kryzysie oceniają zdolność kredytową swoich klientów. Bankowcy tłumaczą, że to dzięki temu, iż kredyty są obecnie tańsze i rata miesięczna jest niższa niż na początku.

Złapać dobrego klienta

Oprócz tego hipoteki to produkt pożądany w postkryzysowej erze: jest bardzo dobrze spłacany i związuje klienta z bankiem na 10 – 20 lat, umożliwiając zaoferowanie mu kolejnych usług finansowych.

Mając to na uwadze, banki gotowe są rezygnować z prowizji i przycinają marże. Prowizja 0 proc. nie jest już niczym nadzwyczajnym. W wypadku marż dla pożyczek złotowych w ciągu roku spadły one z prawie 3 do 2 proc. Przy pożyczkach w euro z ponad 3,5 do 2,8 proc. Poprawa jest odczuwalna, ale przed kryzysem marże były o blisko 1 pkt proc. niższe. Specjaliści ostrzegają tych, którzy czekają z wzięciem kredytu, bo liczą na dalszy spadek marż. – Wydaje się, że jesteśmy blisko dna i banki nie będą decydować się na dalsze ich zmniejszanie – mówi Mariusz Włodarski.

Czy mamy już podobny boom kredytowy jak dwa, trzy lata temu? – Różnica między obecną sytuacją a tą z 2008 r. polega na tym, że wtedy mieszkania szybko drożały, co mocno napędzało sprzedaż kredytów. Teraz mamy stabilizację cen nieruchomości, więc takiego szaleństwa na rynku nie ma – podkreśla Łukasz Molenda, dyrektor departamentu kredytów dla ludności w BZ WBK.