Radosław Gruca: Wysmażyliście ładny kawałek kiełbasy wyborczej. Opozycja grzmi, że za pieniądze z budżetu robicie kampanię swojej partii. Czy nie jest to cyniczne z waszej strony?
Joanna Kluzik-Rostkowska*: Wiem, że w obliczu zbliżającej się kampanii takich zarzutów będzie coraz więcej. Ale nie zmienia to tego, że porozumienie z "Solidarnością" niezmiernie mnie cieszy. Wielu z tych, którzy dziś tak głośno protestują, mogło w przeszłości uporać się z problemem emerytur.
Choć ustawa obowiązuje od 1999 roku, nikt nie wynegocjował niczego z partnerami społecznymi. Co do emerytur pomostowych, to przesunięcie decyzji na kolejny rok było jedynym racjonalnym rozwiązaniem. Na naszą obronę mogę powiedzieć, że rząd był gotowy na podwyższenie płacy minimalnej chyba już z pół roku temu. Chodziło o szczegóły.
Politycy PO już przestrzegają, że przez populistyczny gest, jak nazywają podniesienie płacy minimalnej, wzrośnie szara strefa.
Obawiałabym się tego dwa lata temu, ale nie dziś. Nie mamy 18 proc. bezrobocia, ale 12 proc., a realne jest jeszcze mniejsze. Przy wysokim wzroście gospodarczym podniesienie płacy minimalnej nie przełoży się na spadek zatrudnienia lub wzrost szarej strefy, ale sprawi, że wzrosną wpływy do budżetu państwa z podatków. Pracodawcy potrzebują pracowników, a przypomnę też, że obniżamy koszty pracy.
Wygląda to na desperacką ucieczkę przed problemem. PiS dużo mówi o potrzebie dialogu społecznego, ale gdy grożą spięcia, to z niego rezygnuje.
Zmusiły nas do tego okoliczności. W czasie nieoczekiwanej kampanii wyborczej, gdy każda grupa z ogromnym zacięciem walczy o jak najwięcej, nie chcieliśmy ulegać tym, którzy mają najsilniejszą moc nacisku. Byłoby to niesprawiedliwe, gdyby przywileje wywalczyli silni, a nie potrzebujący.
Zostawicie gorący kartofel swoim następcom?
Nowa ustawa o emeryturach pomostowych jest gotowa. Można ją przyjąć dzień po wyborach. Wystarczy uzupełnić brakującą obecnie listę zawodów, które obejmą nowe przepisy. Jedyną uczciwą formułą jej wyłonienia są negocjacje społeczne, ale teraz w kampanii nie są one możliwe do przeprowadzenia. Gdyby wyborów nie było, do stycznia wyłonilibyśmy te grupy. Jednak przy takiej agresji ze strony opozycji i atmosferze wyborczej walki nie mieliśmy gwarancji, że parlament zachowa się racjonalnie.
*Joanna Kluzik-Rostkowska, minister pracy i polityki społecznej