W połowie czerwca Sejm przegłosował nowelizację ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, która obniżyła składkę rentową o 7 punktów procentowych. Liderzy SLD, SdPl, Partii Demokratycznej-demokraci.pl i Unii Pracy wyliczyli, że po tej obniżce w tym roku do państwowej kasy trafi 3 miliardy złotych mniej, a w przyszłym roku już 19 miliardów.
"Obniżając składkę, państwo traci z budżetu pieniądze, które można przeznaczyć na rozwiązanie innych palących problemów, na przykład na służbę zdrowia lub edukację" - grzmiał na konferencji prasowej szef SLD Wojciech Olejniczak. "Tym samym zakończymy ten niekończący się protest" - dodaje polityk Sojuszu.
Wtórował mu lider SdPL Marek Borowski. "Dzięki obniżeniu składki rentowej Polakom zostanie w portfelu więcej o 40-50 złotych. To wcale nie oznacza, że będą oni uczyć się albo leczyć w lepszych warunkach" - argumentował.
Lewica i Demokraci skrytykowali pomysł włączenia się wicepremiera Andrzeja Leppera w mediacje między rządem a protestującymi pielęgniarkami. Wojciech Olejniczak powiedział, że Lepper jest członkiem rządu i nie może się uchylać od odpowiedzialności za zły stan służby zdrowia. LiD zarzucił też rządowi arogancję w stosunku do protestujących.