Członkowie RPP, opierając się na ekspertyzach prawnych, uznali, że skoro pierwszy wiceprezes NBP przejmuje obowiązki szefa banku centralnego, to jednocześnie otrzymuje wszystkie jego kompetencje. Czyli przewodniczy obradom RPP, ma prawo do zwoływania jej posiedzeń oraz do głosowania. Dlatego Piotr Wiesiołek, pierwszy wiceprezes NBP, który w sobotę po katastrofie w Smoleńsku przejął kierowanie bankiem, przewodniczył wczorajszym obradom.
Dzięki takiej decyzji RPP wyjaśniła wątpliwości, czy może ona podejmować decyzje bez przewodniczącego oraz jaki będzie tryb zwoływania posiedzeń.
Decyzję rady dobrze oceniają ekonomiści. Dzięki niej stabilność polityki pieniężnej nie jest zagrożona, co ma kluczowe znaczenie dla rynku walutowego.
Złoty wczoraj zyskał na wartości w stosunku do euro, które wieczorem kosztowało 3,86 zł (o trzy grosze mniej niż rano). Naszej walucie pomogły informacje o pomocy dla Grecji, a także wyniki wyborów na Węgrzech. Teraz inwestorzy na rynku walutowym zastanawiają się, czy NBP będzie kontynuował rozpoczęte w piątek interwencje walutowe mające na celu osłabienie złotego. – O tym się przekonamy, kiedy euro potanieje do 3,80 – 3,82 zł – mówią dilerzy.
Jeszcze spokojniej było na giełdzie. Obroty były na przeciętnym poziomie, a inwestorzy kupowali akcje, dzięki czemu indeks największych spółek WIG20 wzrósł o 1 proc. Tym samym, trochę niepostrzeżenie, osiągnął na zamknięciu poziom niewidziany na GPW od sierpnia 2008 roku.