"To wydaje się pomysłem lobby rolniczego, które chce sobie zagwarantować kolejną koncesję podatkową" - krytycznie ocenia ekspert Business Centre Club Marcin Eckert. Obecnie prawo zabrania rolnikom sprzedawania przetworzonych produktów roślinnych i zwierzęcych, jeśli nie zarejestrują tego jako działalności gospodarczej. A że nikt raczej tego nie ściga, rolnicy chętnie dorabiają, sprzedając własne przetwory. Podatku dochodowego od osób fizycznych jednak nie płacą.

Reklama

>>>Fiskus wychodzi na stoki

Część senatorów PO postanowiła to zmienić. Proponują, by produkcja i sprzedaż na niewielką skalę przetworów domowych - rolnik nie mógłby do tego celu nikogo zatrudnić - były legalne, choć nadal nieopodatkowane. Stawiają jednak warunki - przychód roczny z tego tytułu nie może być większy niż 5 tys. zł rocznie. Za nadwyżkę trzeba będzie zapłacić podatek. Ponadto rolnik, który zdecydowałby się wyjść z szarej strefy, w zależności od tego, co chciałby przetwarzać – rośliny czy mięso - musiałby to zgłosić do Państwowej Inspekcji Sanitarnej bądź Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej.

"Wtedy uzyskujemy wiedzę, gdzie się to przetwórstwo odbywa. I w takim gospodarstwie mogłaby się pojawić kontrola" - mówi senator Piotr Głowski, który reprezentuje projektodawców. Rolnik byłby zobowiązany też do prowadzenia ewidencji sprzedawanych przetworów. "Jest to po prostu zeszyt, w którym mają być wpisywane kwoty" - podkreśla Głowski. I dodaje: "Sprzedaż mogłaby się odbywać tylko w gospodarstwie albo na targu. Nie można by wystawiać rachunków".

>>>Firma cię zaszczepi? Zapłać podatek

To właśnie sposób ewidencjonowania sprzedaży budzi wśród ekspertów największe wątpliwości. "Zeszyt nie zlikwiduje szarej strefy. Byłaby pokusa, by tej sprzedaży nie rejestrować, aby uniknąć opodatkowania" - mówi ekspert od podatków Marcin Eckert. I dodaje: "Ci rolnicy, którzy chcieliby sprzedawać swoje produkty, powinni mieć kasę fiskalną".

Zdaniem senatorów zwolnienie rolników od podatków nie wpłynie negatywnie na budżet państwa. O opinię w tej sprawie poprosiliśmy Ministerstwo Finansów. Otrzymaliśmy krótką odpowiedź od rzeczniczki Magdaleny Kobos: „Każdy pomysł, którego celem jest przeciwdziałanie szarej strefie, jest cenny. W tym przypadku wiąże się jednak ze zwolnieniem od podatku, a to oznacza, że ten projekt wymaga dogłębnej analizy pod kątem skutków budżetowych wprowadzenia zmiany”. Rzeczniczka dodała, że resort nie otrzymał na razie oficjalnej wersji projektu, dlatego odniesienie się do szczegółów będzie możliwe dopiero po jego analizie. Jednak jak twierdzi Głowski, projekt był konsultowany w ministerstwie. – Były rozmowy. Efektem jest zaproponowana formuła – mówi senator