Na rynku huczy, że fuzja z Lotosem nie wyjdzie.
Bzdura. Wiem, że niektórzy z góry przesądzają, że nie wyjdzie. Starają się uziemiać tych menedżerów, którzy chcą coś zmieniać, chcą mieć efekty, które będą służyć całej gospodarce. Jeżeli chodzi o Lotos, to od samego początku słyszałem, że nie wyjdzie. Najpierw przez dwa lata mówiono, że Komisja Europejska na pewno nie da zgody na przejęcie. Po uzyskaniu przez nas tej zgody, znów podniosły się głosy, że z pewnością się nie uda, bo nas nie będzie stać przez kapitalizację Lotosu. Tymczasem przedstawiliśmy bezgotówkową strukturę transakcji. Jeżeli chodzi o partnerów do zbycia lub wymiany aktywów w ramach środków zaradczych KE, to czytam spekulacje graniczące z bajkopisarstwem. Pragnę zaznaczyć, że mamy konkretnych partnerów i prowadzimy rozmowy, których zaawansowanie mogę ocenić na 70 proc. Mało tego, potencjalni partnerzy są zaangażowani w rozmowy, w związku z tym nie sądzę, żeby się nagle wycofali.
A czy Orlen wyrobi się z pozostałymi 30 proc. przed listopadowym terminem Komisji?
Oczywiście, ogłosimy partnera w listopadzie i to jest ostatni termin. Polska świecka tradycja jest taka, żeby nic nie robić, a potem przychodzi syndyk masy upadłościowej i robi za innych. Przynosi to opłakane skutki dla gospodarki, ale jak ktoś coś robi, to wszyscy dookoła się dziwią. Ale może z tą starą tradycją należałoby skończyć.