Jedynym elementem do negocjacji między importerami i dilerami są marże handlowe. Jednak w tym roku, w związku z kryzysem na rynku, zostały one drastycznie obniżone. Doszło do tego, że na sprzedaży niektórych, nawet najbardziej popularnych w naszym kraju modeli nie zarabia się nic, mimo że zgodnie z umową tylko dzięki marży diler powinien otrzymać około 8 proc. wartości każdego sprzedanego samochodu.

Reklama

Dlaczego zarobek jest tak marny? Żeby wzmocnić siłę marki na rynku, importerzy niemal przez cały rok prowadzą akcje promujące sprzedaż. Atrakcyjne warunki leasingu, kredytu, jak też upusty gotówkowe dla klientów indywidualnych i firm, są finansowane nie tylko z marż importerów czy producentów. Koszty promocji ponoszą również dilerzy.

Najgorsze, że o zakresie swojego finansowego zaangażowania dowiadują się długo po sprzedaży auta. To efekt skomplikowanego systemu korekty cennika. Na domiar złego cena korygowana jest nie tylko przez koszty akcji promocyjnych. Nierzadko cena jest podnoszona w dniu dostawy w stosunku do widniejącej na złożonym kilka miesięcy wcześniej zamówieniu.

Więcej informacji: Dilerów samochodowych dopadł kryzys

p