Gdy w lutym 2017 r. prezes PiS Jarosław Kaczyński poradził frankowiczom, by wzięli sprawy w swoje ręce i zaczęli walczyć w sądach, było niemal pewne, że na wsparcie państwa kredytobiorcy nie mają co liczyć. Do takiego wniosku mógł dojść również ówczesny wiceminister sprawiedliwości, sędzia Łukasz Piebiak (zrezygnował ze stanowiska po ujawnieniu tzw. afery hejterskiej przez Onet). Z informacji DGP wynika, że kilka miesięcy po wypowiedzi Kaczyńskiego złożył on w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew przeciwko Bankowi Millennium. A z jego ostatniego oświadczenia majątkowego wynika, że ma ok. 127 tys. franków kredytu hipotecznego.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby rok później sędzia nie zaangażował się mocniej w sprawę frankowiczów. Tym razem jednak nie jako osoba prywatna, ale już jako wiceminister sprawiedliwości. Z naszych ustaleń wynika, że Łukasz Piebiak odegrał istotną rolę w kształtowaniu oficjalnego stanowiska Polski w toczącym się przed TSUE postępowaniu dotyczącym osób, które zaciągnęły kredyt w szwajcarskiej walucie. Sędzia podpisał się pod opinią przesłaną z resortu sprawiedliwości do MSZ. Dokument, jaki MSZ wysłało do TSUE, w wielu kluczowych fragmentach pokrywa się niemal dosłownie z pismem Piebiaka.
Jutro w TSUE zapadnie w tej sprawie wyrok. Opinia rzecznika generalnego trybunału sugeruje, że będzie on korzystny dla frankowiczów, a więc i byłego wiceministra. Wysoce prawdopodobne jest, że wyrok ten stanie się podstawą do przewalutowania kredytów z franków na złote, ale z pozostawieniem ujemnego oprocentowania LIBOR.
– Jestem na urlopie. Nie widzę żadnego powodu, aby komentować te sprawy. Jestem osobą prywatną – usłyszeliśmy od sędziego Piebiaka, gdy zadzwoniliśmy do niego po komentarz.
Spytaliśmy prof. Macieja Gutowskiego, dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu, czy wiceminister sprawiedliwości powinien zrezygnować z przygotowania opinii w kontekście potencjalnego konfliktu interesów. – Oczywiście! Wyraźnie widać tu interes osobisty w tym, by opinia miała korzystną treść dla frankowiczów – podkreśla adwokat w rozmowie z DGP.
– Ministerstwo Sprawiedliwości mogło przygotować rozwiązanie na poziomie ustawowym, sensownie rozkładające ciężar pomiędzy frankowiczów a banki. Byłoby to znacznie lepsze niż jednostronnie korzystna dla kredytobiorców opinia, pomijająca zresztą ważne elementy wpływające na ocenę prawną – dodaje prof. Gutowski.
Sędzia Piebiak i jego kredyt walutowy
Pozew byłego wiceministra sprawiedliwości przeciwko bankowi i przygotowanie korzystnej opinii dla frankowiczów rodzi potencjalny konflikt interesów
Frankowicze mają nadzieję, że w jutrzejszym orzeczeniu w sprawie Dziubakowie kontra Raiffeisen Trybunał Sprawiedliwości UE stanie po ich stronie. Dzięki temu będą mogli w polskich sądach uzyskać korzystne przewalutowanie franków na złote z zachowaniem ujemnego oprocentowania. Za to sektor finansowy przystąpił do liczenia potencjalnych strat. Związek Banków Polskich szacuje je na co najmniej 60 mld zł. Agencja ratingowa Moody’s – na 22 mld zł.
Polska wspiera frankowiczów
Wszystko zaczęło się od kredytu państwa Dziubaków, którzy pozwali swój bank. Sąd Okręgowy w Warszawie postanowił w ramach pytań prejudycjalnych zwrócić się o wykładnię przepisów do unijnego trybunału.
Procedura postępowania przed TSUE przewiduje, że przed wydaniem wyroku założenia procesowe w sprawie przedstawia rząd kraju, którego wyrok ma dotyczyć. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wysłało je 21 sierpnia 2018 r. Zdecydowanie wspiera frankowiczów – Polska optuje za mechanizmem przewalutowania kredytów na złote, ale z ujemną stopą procentową LIBOR.
Polskie stanowisko wynika z trzech opinii: UOKiK (podpisanej przez wiceprezes Dorotę Karczewską), Prokuratorii Generalnej (podpis ówczesnego szefa Leszka Boska) i Ministerstwa Sprawiedliwości (Łukasz Piebiak). Tylko on z całej trójki ma kredyt frankowy. Ze złożonych przez niego oświadczeń majątkowych wynika, że wziął kredyt hipoteczny w Banku Millennium, a kwota zadłużenia na 29 marca 2019 r. wynosi blisko 127 tys. franków szwajcarskich (na koniec marca 2018 r. wynosiła 130,5 tys. CHF, a na koniec marca 2017 r. 133,71 tys. CHF).
Opinie MS, UOKiK i Prokuratorii były niejawne, ale MSZ nam je udostępnił. Z ich analizy wynika, że Łukasz Piebiak miał istotny wpływ na to, jak wyglądało oficjalne stanowisko Polski wysłane do Luksemburga. Polskie pismo do TSUE sprowadza się do czterech punktów – propozycji odpowiedzi, jakich powinien udzielić trybunał na pytania prejudycjalne z warszawskiego sądu. Trzy z rekomendacji – w tym kluczowa popierająca mechanizm przewalutowania na złote z LIBOR-em – pokrywają się niemal dosłownie z opinią resortu sprawiedliwości podpisaną 20 lipca 2018 r. przez Łukasza Piebiaka.
Sędzia wspiera także sam siebie
Nie byłoby nic dziwnego w tym, że przedstawiciel rządu staje po stronie obywateli w sporach z bankami, gdyby nie fakt, że rok przed przygotowaniem opinii MS jej autor pozwał Bank Millennium, który udzielił mu kredytu. Chce unieważnienia umowy.
Stanowisko Polski dla TSUE, podobnie jak opinia MS podpisana przez Piebiaka, wspierają więc także prywatny pozew... Łukasza Piebiaka.
Zdaniem prawnika Krzysztofa Izdebskiego, dyrektora generalnego fundacji ePaństwo, potencjalny konflikt interesów ma w tym przypadku charakter bezpośredni i pośredni.
– Ten drugi jest dość wyraźny, bo wiceminister sprawiedliwości, wiedząc, że jest w sporze sądowym z bankiem, napisał opinię korzystną dla osób, które procesują się w sprawie kredytów frankowych. Dla czystości sprawy i uniknięcia posądzenia, że ma konflikt interesów, nie powinien takiej opinii sporządzać czy się pod nią podpisywać. Wówczas bowiem istnieje bezpośredni związek pomiędzy wyrokiem TSUE, który będzie stosowany przez polskie sądy, a jego własną sprawą – mówi DGP Izdebski.
Nieco inaczej na sprawę patrzy adwokat Maciej Zaborowski, partner zarządzający w kancelarii Kopeć & Zaborowski.
– To kwestia standardów, a nie złamania jakichś przepisów. Osobiście czułbym wewnętrzny konflikt i będąc w sporze z bankiem, nie podpisałbym się pod opinią korzystną dla siebie. Należy jednak pamiętać, że nawet jeśli jest to opinia, która złożyła się na stanowisko Polski, to TSUE podejmuje wyroki całkowicie niezależnie – mówi Zaborowski. Zwraca uwagę, że urzędników państwowych nie można pozbawiać praw obywatelskich.
– Członkowie rządu są obywatelami jak inni, a równocześnie uczestnikami wielu stosunków prawnych i społecznych, więc tzw. wyłączenie się ich ze wszystkich spraw, na które mają wpływ, byłoby całkowicie absurdalne i mogłoby sparaliżować zarządzanie ich resortami – podkreśla rozmówca DGP. Przypomina, że w podobnym duchu utrzymane są orzeczenia sądów apelacyjnych oraz Sądu Najwyższego, który w jednym z judykatów przyjął, że okoliczność, iż dany sędzia orzekający w sprawie frankowej posiada kredyt we frankach lub też złotowy, sama w sobie nie ma żadnego wpływu na jego bezstronność w danej sprawie.
Znajomy sąd
Sędzia Piebiak pozew złożył w Sądzie Okręgowym (SO) w Warszawie. Tam trafia ok. 90 proc. wszystkich spraw frankowiczów. Piebiak był tam w przeszłości na tzw. delegacji. Portal Onet opisywał, że starał się o posadę pełnoprawnego sędziego SO, ale na przeszkodzie stanęła w 2012 r. krytyczna opinia wiceprezes sądu Ewy Malinowskiej. Krajowa Rada Sądownictwa odrzuciła jego kandydaturę.
We wrześniu 2017 r. w warszawskim SO zakończyła się kadencja prezes Małgorzaty Kluziak. Na jej miejsce MS wyznaczył sędzię Joannę Bitner. Onet, opisując zmiany w największym sądzie w Polsce, wskazywał, że kluczowy wpływ na prezesowskie nominacje Zbigniewa Ziobry miał jego zastępca Łukasz Piebiak. W marcu tego roku prezes Bitner chciała zrezygnować, po negatywnych ocenach, jakie wystawili jej sędziowie. – Nie widzimy podstaw do jej odwołania i chcemy, żeby nadal wykonywała swoje obowiązki. Mamy do niej pełne zaufanie – oświadczył wówczas Piebiak.
Do SO w Warszawie tylko w 2018 r. trafiło ponad 2,5 tys. pozwów. Rok wcześniej było ich ok. 1 tys.
Prezes Bitner komentowała te statystyki w oświadczeniu wysłanym radiu Tok FM. Stwierdziła, że skala problemu – liczba spraw, poziom ich skomplikowania oraz niejasności prawne – wskazują na potrzebę podjęcia rozwiązań ustawowych. Jej zdaniem sądy nie dają rady, a pozwów przybywa.
Spytaliśmy w SO, co się dzieje z pozwem sędziego Piebiaka, czy skompletowano skład sędziowski i po około dwóch latach wyznaczono termin pierwszej rozprawy. Nasze pytania pozostały bez odpowiedzi. Bank Millennium nie komentuje spraw klientów.
Profesor Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu, pytany przez nas, czy sprawa Łukasza Piebiaka powinna zostać przeniesiona do innego sądu, powiedział: – Nigdy nie jest dobrze, gdy na sprawie ciąży podejrzenie wpływu relacji osobistej. Ale to trzeba stwierdzić na gruncie pełnej wiedzy w konkretnej sprawie.
Frankowy prawnik
Pełnomocnikiem Łukasza Piebiaka w sporze z bankiem jest mecenas Jacek Czabański, syn Krzysztofa Czabańskiego, polityka PiS, byłego wiceministra kultury, a obecnie szefa Rady Mediów Narodowych. Jego związki z obecną ekipą rządzącą nie kończą się tylko na ojcu. W latach 2000–2001 był asystentem ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, a w latach 2005–2007 doradcą ministra Ziobry. Był też członkiem zarządu Solidarnej Polski, czyli partii Ziobry.
Czabański junior to uznany prawnik w sporach frankowicze–banki, ale także ekonomista. Stoi po stronie tych pierwszych, często zabiera publicznie głos i punktuje – jego zdaniem – nieprawidłowości przy udzielaniu kredytów walutowych. Pisze o sobie, że był współautorem projektu ustawy "rozwiązującej problemy kredytów frankowych" przygotowanej dla prezydenta (projekt nie został ostatecznie zaakceptowany).
Nie chciał komentować sprawy pozwu Łukasza Piebiaka. Odniósł się za to do stanowiska, które polska strona wysłała do TSUE.
– Nie mam pojęcia, w jaki sposób powstawała ta opinia, w szczególności nie wiedziałem, że powstała na podstawie opinii przygotowanej przez ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka. Faktycznie opinia była pozytywna, ale nie ma w niej nic ponad to, co TSUE już wielokrotnie stwierdzał w podobnych sprawach. Nie uważam też, aby rząd, przygotowując stanowisko, był zobowiązany do bezstronności – powiedział DGP Jacek Czabański.
Jego zdaniem to sędziowie powinni być bezstronni i nie powinni orzekać, jeśli mają konflikt interesów związany np. z zaciągnięciem kredytu powiązanego z walutą obcą czy złotową. – Takiego wymogu nie ma, jeśli chodzi o uczestników postępowania, którzy przedstawiają swoje zdanie na temat preferowanego sposobu rozwiązania problemu – podkreśla adwokat.
Na prowadzonej przez niego stronie internetowej PomocFrankowiczom.pl można się zapoznać z analizą ok. 300 wyroków sądów pierwszej instancji. Wynika z niej, że 87 proc. wyroków w sprawach o ważność mechanizmu powiązania kredytu z kursem walutowym było korzystnych dla kredytobiorców. ZBP przyznaje, że obecnie w sądach jest "kilkanaście tysięcy" spraw dotyczących hipotek frankowych i rok do roku liczba ta lawinowo urosła o 40 proc. Nadal jednak stanowią zaledwie nieco ponad 2 proc. łącznej liczby kredytów udzielonych przez banki we frankach. Ze statystyk ZBP wynika, że od 2017 r. do września tego roku zapadły prawomocne wyroki na korzyść banków w 1019 sprawach, a na korzyść klientów w 117.
Mecenas Czabański zabierał też głos w sprawie mechanizmu kredyt złotówkowy z LIBOR-em. W styczniu 2018 r., pół roku przed powstaniem opinii MS wspierającej to rozwiązanie, opublikował artykuł: "Czy umowa kredytu złotowego oparta o LIBOR jest dopuszczalna?". Przekonywał w nim, że "nie ma żadnych prawnych przeszkód do stosowania dowolnej stawki referencyjnej, służącej do wyznaczania stopy oprocentowania kredytu. Dlatego nie sposób zaakceptować tezy, że strony nie mogłyby zawrzeć umowy o kredyt złotowy, opartej o dowolną stawkę referencyjną, związaną z inną walutą niż waluta kredytu. Trudno powiedzieć, jakie to zasady współżycia społecznego zostałyby w ten sposób przez strony naruszone".