Układając pytania do sondażu, który przeprowadził dla nas PBS, wybraliśmy propozycje obniżek podatków, które pojawiają się w programach wyborczych najczęściej i są najbardziej realne politycznie. Najpopularniejszy okazał się postulat obniżki VAT. Polacy pamiętają, że ten podatek został podniesiony w trakcie kryzysu, po którym miał zostać obniżony. Rząd zapowiada, że podwyższona o 1 pkt proc. stawka ma obowiązywać do końca 2016 r. Potem ma automatycznie spaść.
– Ludzie widzą VAT na co dzień, robiąc zakupy w sklepie. Nie sądzę, by podwyżka stawki podstawowej z 22 do 23 proc. spowodowała spustoszenie w ich portfelach. Na każdym paragonie widzimy za to, ile płacimy. A płacimy codziennie – interpretuje wyniki Tomasz Grunwald, partner i szef zespołu ds. VAT w KPMG. Inny powód: VAT to najbardziej powszechny podatek, płacą go wszyscy konsumenci, a np. PIT nie płaci spora część mieszkańców wsi.
Podatek ten jest też najbardziej odczuwalny. – Im gospodarstwo domowe uboższe, tym obciążenie VAT jest stosunkowe wyższe. Szczególnie w przypadku rodzin najuboższych – mówi Michał Myck z CenEA. Stąd może wynikać negatywne postrzeganie VAT jako dużego obciążenia i przeświadczenie, że obniżka stawki choćby o 1 pkt proc. przełożyłaby się na odczuwalną zmianę sytuacji materialnej.
ZOBACZ TEŻ: Polska tanim pracownikiem stoi. Zarabiamy trzy razy mniej niż mieszkańcy Unii>>>
Respondenci dopiero na trzecim miejscu wskazali jako pożądaną zmianę zwiększenie kwoty wolnej, co stawia pod znakiem zapytania jeden z kampanijnych fenomenów. Z takim postulatem wystąpili bowiem Andrzej Duda, Magdalena Ogórek, Adam Jarubas i Janusz Palikot. Pojawiały się pomysły podwojenia tej kwoty lub jej podwyższenia do 20 tys. zł. Do serc wyborców łatwiej jednak trafiają inne pomysły. Ponad 53 proc. ankietowanych jest np. za wprowadzeniem trzeciej stawki PIT dla najwięcej zarabiających. Jak zauważa główny ekonomista Crédit Agricole Jakub Borowski, z punktu widzenia struktury podatników nie powinno to dziwić, bo wyższą stawką jest obciążone zaledwie 600 tys. osób. Reszta, zarabiająca do 85 tys. zł rocznie, nie czuje, by ewentualne zmiany ją obciążały. Według Borowskiego powodem takich ocen nie jest kwestia rozpiętości dochodowych. – W Polsce nie ma problemu rozwarstwienia. Ostatnio mieliśmy do czynienia ze spadkiem rozpiętości dochodowych i jeśli chodzi o ten wskaźnik, jesteśmy na poziomie średniej unijnej – uważa ekonomista. Z kolei politolog dr Jarosław Flis sądzi, że poparcie 53 proc. dla wprowadzenia trzeciej stawki PIT nie jest duże. – Nie zdziwiłbym się, gdyby za takim rozwiązaniem było 80 proc. pytanych. Z punktu widzenia bogatych to wygodna sytuacja – podkreśla Flis.
Czy wynik sondażu może być polityczną podpowiedzią? Na pewno pokazuje preferencje Polaków. Ale zdaniem Jarosława Flisa, by wyciągać z niego polityczne wnioski, trzeba doprecyzować, jakie poglądy mają niezdecydowani. – W kampanii ważniejsi są ci, którzy pójdą do wyborów, ale nie widzą jeszcze, na kogo głosować. Wiedza o tym, jakie mają preferencje w kwestiach podatkowych, może pomóc ich przekonać – zauważa. Inną kwestią jest realność postulatów. Nie wystarczy wygrana w wyborach prezydenckich, trzeba mieć poparcie sejmowej większości, czyli po wyborach parlamentarnych znaleźć się w rządzie. Największe partie, zgłaszając poprzez swoich kandydatów propozycje zmian w podatkach, traktują je jako wstęp do kolejnej kampanii.