Chociaż pierwotnie dług wynosił 8 mld zł, mimo spłaty już znacznie większej kwoty do oddania wciąż pozostaje jeszcze 4,3 mld zł. Powód – kolej głównie roluje swoje długi.
Na spłatę zobowiązań idą m.in. pieniądze za sprzedane nieruchomości. A wpływy z tego tytułu są w tym roku wysokie jak nigdy dotąd. Kolejowa spółka matka sfinalizowała właśnie sprzedaż dwóch działek w centrum Warszawy za 171 mln zł, a to oznacza, że łącznie za grunty w całym roku z pewnością dostanie ponad 300 mln zł.
Mijający 2011 r. był dla kolejarzy udany także pod względem prywatyzacji. W tym tygodniu do skarbca PKP wpłynęło 225 mln zł ze sprzedaży giełdowemu Budimeksowi spółki PNI, działającej w branży napraw i modernizacji linii kolejowych. 150 mln zł PKP zainkasowały za udziały w spółce joint venture Bombardier Transportation Polska z Katowic.
Setki milionów zamiast na nowe pociągi i modernizację dworców trafiają na obsługę gigantycznych długów PKP. W tym roku na ten cel spółka wyda rekordowe 1,8 mld zł. W dwóch poprzednich latach było to łącznie aż 2,5 mld zł. Na spłatę kredytów, pożyczek i wykup obligacji PKP ponownie się zadłuża.
Reklama
– Zadaniem PKP SA miało być jak najkorzystniejsze pozbywanie się majątku i prywatyzowanie spółek – przypomina Adrian Furgalski, ekspert w branży kolejowej. – Z tych środków miały być spłacane zobowiązania, ale zwykle coś szwankowało, a to związki na spółkę z politykami zablokowały prywatyzację, a to przyszedł kryzys i sprzedaż nieruchomości stanęła. Kolej musiała więc pożyczać pieniądze. A to kosztuje – dodaje Adrian Furgalski.
Reklama
W październiku PKP wyemitowały pięcioletnie obligacje o wartości 180 mln euro, czyli ok. 800 mln zł. Na zakup papierów oprocentowanych na stałym poziomie 5,75 proc. w skali roku zdecydowało się ok. 40 inwestorów z Europy. Kiedy w październiku 2016 r. nastąpi moment ich wykupu, kolejarze będą musieli wyłożyć na stół 230 mln zł ekstra. Kwota wyliczeń może się zmienić, gdyż zależeć będzie m.in. od kursu złotego.
– Obsługa historycznego zadłużenia jest dla spółki ogromnym wysiłkiem finansowym – przyznaje w rozmowie z „DGP” Łukasz Kurpiewski, rzecznik Grupy PKP.
Na długi PKP składają się głównie kredyty przejęte od byłego Przedsiębiorstwa Państwowego PKP.
– Inne składniki to zadłużenie strukturalne powstałe na skutek m.in. sfinansowania procesu restrukturyzacji zatrudnienia Grupy PKP – wyjaśnia Kurpiewski.
Lista wierzycieli PKP jest tak długa, że kolejarze wylobbowali w poprzedniej kadencji Sejmu zmianę prawa, która płynące z akcyzy paliwowej miliony przeznaczone na inwestycje przekierowała na konta PKP. W tym roku z Funduszu Kolejowego na spłatę długów wykorzystano 500 mln zł. Podobnie rok wcześniej, a do 2014 r. kolej wyssie jeszcze ponad 1,5 mld zł. Gdyby PKP skuteczniej zarządzały majątkiem i środki mogłyby być wydane np. na nowe pociągi, pasażerowie mogliby podróżować 50 nowiutkimi składami.