Główne giełdy w Europie są we wtorek na minusach. Zdaniem analityków, gorsze nastroje na rynku to skutek m.in. słabszych danych dotyczących wzrostu PKB Niemiec. Po południu frank zaczął osłabiać się wobec złotego i kosztuje ok. 3,64 zł. W drugim kwartale niemiecka gospodarka rozwijała się znacznie wolniej od prognoz - dynamika PKB wyniosła 0,1 proc. kwartał do kwartału i 2,8 proc. w ujęciu rocznym. Tymczasem rynek oczekiwał wzrostu odpowiednio o 0,5 i 3,2 proc.
"Poranne dane dotyczące Niemiec zrobiły na rynku duże wrażenie, tym bardziej, że był to kolejny po Francji kraj, który opublikował słabsze dane o wzroście PKB. Pojawiają się obawy o kondycję europejskiej gospodarki i czy ewentualne cięcie wydatków i walka z zadłużeniem nie skończy się recesją. Stąd nastroje na rynkach są nieco gorsze" - ocenił analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas.
Analityk TMS Brokers Bartosz Sawicki tłumaczy, że w efekcie słabszych danych od rana tanieją akcje, niemiecki DAX po pierwszej godzinie handlu stracił 1,5 proc. "Kolor czerwony dominuje także na pozostałych rynkach Starego Kontynentu" - powiedział Sawicki. Około 17.30 niemiecki DAX tracił 0,7 proc., francuski CAC 40 spadał o 0,4 proc., brytyjski FTSE 100 o ok. 0,4 proc., włoski FTSE MIB ponad 1,0 proc. Natomiast WIG20 na zamknięciu sesji wzrósł o 2,4 proc.
Dwie godziny wcześniej nastroje na europejskich giełdach były jednak znacznie gorsze. Przed 15. niemiecki DAX tracił 2,6 proc., francuski CAC 40 spadał o 1,8 proc., brytyjski FTSE 100 o ok. 1,3 proc., włoski FTSE MIB o 2,8 proc., a WIG20 o 0,9 proc. Analityk DM BOŚ Marek Rogalski wskazał, że poprawa nastrojów może być efektem dobrych danych z USA dotyczących produkcji przemysłowej. W lipcu wzrosła ona o 0,9 proc., wobec wzrostu o 0,4 proc. w czerwcu po korekcie - podała we wtorek Rezerwa Federalna (Fed). Analitycy spodziewali się w lipcu wzrostu produkcji o 0,5 proc.
Zdaniem Rogalskiego, w kontekście dość słabego odczytu ISM (wskaźnik opisujący aktywność przemysłu przetwórczego w USA) za lipiec, takie dane to "argument dla giełdowych byków i tym samym globalne ryzyko będzie nadal spadać, co pomogłyby bardziej +ryzykownym+ walutom" - ocenił.
Mimo lepszych danych o produkcji przemysłowej oraz informacji agencji ratingowej Fitch, że podtrzymuje ona rating kredytowy dla USA na najwyższym możliwym poziomie AAA, a perspektywa dla ratingu jest stabilna, giełdy w Ameryce nadal znajdują się na minusach. Tuż po 17.30 Dow Jones Industrial spadał o 0,5 proc., Nasdaq o 0,94 proc., a S&P500 tracił 0,7 proc.
Na rynku walutowym, po godzinie 15.00 na wartości zaczął tracić szwajcarski frank, m.in. wobec euro, dolara i złotego. Tuż po 17.30 za szwajcarską walutę trzeba było zapłacić 3,64 zł (przed 15.00 kosztował 3,71 zł, a w ubiegłym tygodniu nawet aż 4,12 zł). Analityk TMS Brokers Przemysław Gerschmann jest zdania, iż poranne spadki wartości polskiej waluty nie nabrały na dynamice, gdyż rynek czeka na konferencję prasową przywódców Francji i Niemiec.
Spotkanie kanclerz Angeli Merkel z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozym rozpoczęło się we wtorek o godzinie 16.00, a konferencja prasowa przewidziana jest na 18.00. Przywódcy dwóch największych gospodarek strefy euro mają rozmawiać o sposobach zażegnania problemów Eurolandu.
"Dużym przełomem byłaby zgoda na emisję euroobligacji, czy też wyraźne i szybkie dokapitalizowanie wehikułu EFSF (Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej - PAP), w zasadzie tego oczekują teraz inwestorzy. Inaczej to spotkanie polityków zostanie wykorzystane jako pretekst do zakończenia obserwowanego w ostatnich dniach odbicia rynków. Zwłaszcza, że dane makroekonomiczne znów zaczynają rozczarowywać - wystarczy spojrzeć na słaby odczyt PKB z Niemiec" - stwierdził Marek Rogalski.
Dodał, że na popołudniowe osłabienie się franka wpływ może mieć spodziewana w środę konferencja banku centralnego Szwajcarii (SNB) i tamtejszego rządu. Rynek spekuluje, że mogą oni zdecydować się na usztywnienie kursu franka wobec euro. "Im bliżej do ewentualnej konferencji, czy publikacji informacji przez SNB, tym frank może być słabszy. Jeśli jednak jakieś informacje się ukażą, a rynek oceni je jako niewystarczające, to frank znów może się umacniać" - powiedział Rogalski.
Analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas przypomniał, że w poniedziałek za franka trzeba było płacić nieco ponad 3,60 zł. Osłabienie szwajcarskiej waluty było efektem informacji, że szwajcarski rząd wspólnie z Narodowym Bankiem Szwajcarii intensywnie pracuje nad możliwością sztywnego powiązania kursu franka z euro. Informacje te zostały zdementowane, po czym kurs franka znów zaczął rosnąć.