Pozytywne nastroje na rynkach po decyzjach podjętych na czwartkowym szczycie eurogrupy, dotyczących pomocy dla Grecji, będą wspierać złotego - przewidują eksperci. Ich zdaniem w ciągu dwóch miesięcy, jeśli nastroje się utrzymają, za franka możemy płacić nawet 3 zł.Czwartkowy specjalny szczyt ministrów strefy euro w Brukseli zakończył się porozumieniem w sprawie pomocy dla Grecji. Nowa pomoc z publicznej kasy ma wynieść ok. 109 mld euro. Do tego dochodzi wkład sektora prywatnego w wysokości nawet ok. 50 mld euro.

Reklama

"Problem, przed jakim stoi strefa euro, może być rozwiązany tylko na najwyższym poziomie, a działania muszą być podjęte szybko" - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy na konferencji prasowej. Na pomoc Grecji ma się głównie złożyć wydłużenie do minimum 15, a maksimum 30 lat spłaty dotychczasowej pożyczki (w sumie 110 mld euro) oraz obniżenie jej odsetek do 3,5 proc. Z takiej samej poprawy warunków pożyczek skorzystają objęte programem pomocowym eurostrefy Irlandia i Portugalia.

Jak stwierdził główny ekonomista Business Centre Club (BCC) Stanisław Gomułka, decyzje uczestników szczytu zmniejszą w sposób znaczący koszt obsługi długu publicznego Grecji, Irlandii oraz Portugalii. W efekcie zmniejszył się też niepokój rynku finansowego dotyczący ewentualnego wyjścia tych krajów ze strefy euro i braku możliwości opanowania kryzysu w finansach publicznych.

"Koszt tych decyzji dla podatnika niemieckiego, francuskiego czy holenderskiego jest na tyle umiarkowany, że nie powinny mieć one jakichś mocno negatywnych reperkusji politycznych" - ocenił ekonomista BCC. "Wszystkie te kraje (mające problemy fiskalne - PAP) mają w dalszym ciągu bardzo dużo do zrobienia, aby zmniejszyć swój dług publiczny i zwiększyć konkurencyjność swoich gospodarek. Wczorajsze decyzje dają im na to tylko trochę więcej czasu" - dodał.

Uzgodniony w czwartek 3-letni pakiet pomocy uspokoił rynki; już w oczekiwaniu na pozytywne ustalenia szczytu - w środę i w czwartek - wzrosty odnotowały światowe giełdy. Zyskiwało też euro oraz złoty. W piątek po godzinie 13 za euro trzeba było zapłacić 3,97 zł, a za szwajcarskiego franka 3,36 zł (w poniedziałek kosztował on nawet 3,54 zł). Analityk TMS Brokers Bartosz Sawicki powiedział PAP, że na rynku obserwujemy teraz +rajd ulgi+ na indeksach giełdowych i walutach.



"Rozwiązania szczytu nie są rewolucyjne i nie są jakieś super optymistyczne. Tak naprawdę jest to zamiatanie problemu pod dywan. Decyzje mają w głównej mierze nie dopuścić do eskalacji kryzysu zadłużenia w największych krajach grupy PIIGS, czyli Hiszpanii i Włoszech" - powiedział analityk TMS Brokers.

Reklama

Jak dodał, problemy UE nie zostały rozwiązane i prędzej czy później zaczną wracać. "Nadal mamy szereg czynników ryzyka, m.in. słabe dane makro z USA, które tak szybko nie +wyparują+ ze świadomości uczestników rynku. Dlatego nie ma się co spodziewać, że w ciągu trzech czy czterech tygodni frank będzie kosztował 2 czy 2,5 zł" - podkreślił Sawicki.

Podobnego zdania jest analityk BGŻ Piotr Popławski, który stwierdził, że w ciągu kilku dni szwajcarska waluta powinna się jednak osłabić do ok. 3,30 zł. Jak stwierdził analityk DM Millennium Marcin Materna, jest szansa, iż jeśli pozytywne nastroje się utrzymają, złoty będzie nadal zyskiwał na wartości. "W ciągu maksymalnie dwóch miesięcy złoty może się umocnić do 3 - 3,10 zł za franka" - powiedział Materna.

Popławski dodał, że jeśli zaczną się spekulacje, iż Włochy mogą mieć problemy ze spłatą swojego długu, to frank znów zacznie się umacniać. "O tym trzeba pamiętać, że ta poprawa nastrojów raczej jest przejściowa - do czasu powrotu tematu Włoch" - powiedział Popławski.