Ten scenariusz – mniej pieniędzy na rozwój i możliwa sprzedaż – przerobi zapewne wkrótce Bank Millennium. Należy on do portugalskiej grupy Millennium BCP. Jako że ocena kredytowa Portugalii została obniżona do śmieciowej, wkrótce czeka to także wszystkie grupy finansowe z tego kraju – i ich zagranicze spółki, w tym polskie Millennium. Jeśli bank będzie chciał pozyskać pieniądze na rynku, zapłaci za nie więcej niż dotychczas. Słychać pogłoski, że Portugalczycy także szukają kupca na polską spółkę.
Zbankrutuje Grecja, a u nas będzie mniej pieniędzy na kredyty i więcej zapłacimy za konta czy używanie kart.
Eksperci nie chcą wskazywać nazw konkretnych banków, które mogą mieć kłopoty. Wiadomo jednak, że grupy finansowe z Francji w Grecji zainwestowały ok. 65 mld euro. W Polsce działają trzy banki, czyli Lukas Bank, BNP Paribas i Eurobank, mające francuskich właścicieli. Także niemieckie instytucje finansowe zaboli upadek Grecji, jako że ich zaangażowanie w tym kraju sięga 45 mld euro. Niemieckie banki są w Polsce udziałowcami Deutsche Banku PBC i BRE.
To, jak mocny będzie to cios, zależy od zachowania rządów w Paryżu i Berlinie i tego, jak dużej pomocy udzielą swoim instytucjom finansowym. Jeśli będzie ona zbyt mała, zagraniczne grupy przestaną finansować spółki zależne w Polsce.
– Jeśli w Europie banki zaczną zakręcać kurek z kredytami, na pewno odczują to polskie banki – mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów.
Wylicza, że w ostatnim roku napływ środków z zagranicy do polskiego sektora finansowego wyniósł ponad 20 mld zł. To jedna czwarta wartości wszystkich kredytów udzielonych w tym czasie.
– Chociaż w ostatnich kwartałach banki zbierały środki od klientów, wciąż są w dużym stopniu uzależnione od finansowania z centrali – mówi Andrzej Powierża z DM Banku Handlowego.
Dla klientów oznacza to spadek dostępności kredytów, zarówno hipotecznych, jak i konsumpcyjnych. Już od dawna banki podwyższają wymagania przy zdolności kredytowej, która sukcesywnie spada.
Na dodatek banki będą musiały zwiększyć swoje wpływy – choćby z powodu żądań Komisji Europejskiej. Z przepisów unijnych wynika, że jeśli bank albo jego spółka matka korzystają z pomocy publicznej, nie mogą oferować swoich usług po cenach niższych niż trzech najtańszych konkurentów.
Takimi obostrzeniami są objęte Commerzbank i należący do niego BRE Bank czy też holenderski ING i jego polski oddział ING BSK.
Innym skutkiem kłopotów Grecji mogą być zmiany właścicielskie.
– Problemy z płynnością grup finansowych mogą też spowodować, że będą one chciały sprzedawać swoje aktywa – mówi Wiktor Wojciechowski, ekonomista z FOR.
Na przykład belgijska grupa KBC została zobowiązana do sprzedaży części swoich aktywów i ponoć przymierza się do sprzedaży polskich Kredyt Banku i Warty.
W klientów banków rykoszetem może uderzyć rosnąca cena franka. Waluta Szwajcarii postrzegana jest jako bezpieczna i kupowana przez inwestorów, co przekłada się na wzrost rat kredytów udzielonych w tej walucie. Już w tej chwili są one większe nawet o 50 proc. niż w chwili ich udzielania. Jeśli będą nadal rosnąć, kredytobiorcy po prostu nie będą mogli obsługiwać swoich zobowiązań.
Portugalia również jest w opałach
Portugalia będzie kolejnym krajem, który w celu uniknięcia niewypłacalności będzie potrzebował jeszcze jednego bailoutu, ostrzegła wczoraj agencja ratingowa Moody’s. Tym samym potwierdzają się obawy, że odblokowanie pomocy dla Grecji nie kończy jeszcze kryzysu w strefie euro.
Eksperci z Moody’s są zdania, że rząd w Lizbonie ma małe szanse, by kraj mógł – jak wcześniej zakładano – do 2013 r. zredukować rozmiary deficytu budżetowego i w konsekwencji wrócić do swobodnego pożyczania pieniędzy na rynkach kapitałowych. W ich opinii działania władz, mające na celu reformę finansów publicznych (mimo ogromnej woli politycznej połączonej z komfortem parlamentarnej większości, jaką ma obecnie centroprawicowy rząd premiera Pedro Passosa Coelho), są niewystarczające.
Lizbona dostała w tym roku – jako trzeci kraj strefy euro, po Grecji i Irlandii – finansowe wsparcie ze strony UE i MFW wynoszące 78 mld euro. W zamian zobowiązała się do oszczędności, których celem jest obniżenie deficytu budżetowego do 5,9 proc. PKB w tym roku oraz do 3 proc. PKB do końca roku 2013. Według Moody’s, która dzień wcześniej zdegradowała rating Portugalii do poziomu śmieciowego, kraj ten nie zdoła zmniejszyć deficytu zgodnie z tym harmonogramem i na jego dalsze ratowanie członkowie strefy euro będą musieli wyłożyć kolejne 120 mld euro.
Podobną drogę przechodzi już Grecja. Pierwszy bailout w wysokości 110 mld euro nie wystarczył i po przyjęciu radykalnego planu oszczędnościowego dostanie ona najprawdopodobniej dalszą pomoc.
mg
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama