Wczorajszy wzrost rentowności 10-letnich obligacji rządu Portugalii, który doprowadził chwilowego do naruszenia szczytu z listopada ub.r. na poziomie 7,576 proc. może być sygnałem, że inwestorzy nie wierzą w to, że specjalny szczyt strefy euro, który ma zostać zwołany w pierwszej połowie marca będzie sukcesem. Niemiecko-francuskie propozycje głębokich reform w strefie euro, których celem ma być zacieśnienie gospodarczo-fiskalne wzbudzają krytykę nie tylko wśród członków Unii Europejskiej nie będących w strefie euro (zagrożenie Europą dwóch prędkości), ale też na własnym podwórku – kraje Eurolandu.
Wydaje się, zatem, że wprowadzenie jednolitego podatku CIT, czy też podwyższenie wieku emerytalnego, to czyste mrzonki, które pozostaną tylko na papierze. Politycy, aby wyjść z twarzą (głównie Merkel i Sarkozy) być może zaproponują teraz jakieś bardziej łagodne rozwiązania w celu kontynuacji „papierowych reform”. Tyle, czy Angela Merkel zgodzi się w takiej sytuacji na zwiększenie gwarancji w funduszu pomocowym EFSF, na co głównie liczą zadłużone kraje z grupy PIIGS?
Raczej nie dojdzie do tego, ani na euro-szczycie, ani na spotkaniu ministrów finansów ECOFIN w dniu 14-15 marca, tylko dopiero pod koniec marca na szczycie UE. Powód może być dość prozaiczny – wybory regionalne w Niemczech zaplanowane na 20 i 27 marca. Wprawdzie na razie koalicja CDU/CSU ma sporą przewagę nad opozycyjną SPD, ale nie wiadomo jak Niemcy mogliby zareagować, gdyby w politycznej walce na czoło wysunęła się kwestia wspierania „biednej Europy” z pieniędzy „niemieckiego podatnika”.
Tak czy inaczej, najbliższe tygodnie mogą się zapowiadać dość nerwowo dla europejskiej waluty, gdyż zdaje się, że „euro-demony” znów wracają. A zachowanie się portugalskiego długu będzie tutaj najlepszym barometrem – ten kraj był przecież wielokrotnie wymieniany, jako kolejny do „bailoutu” po Grecji i Irlandii, a tylko większa aktywność inwestorów azjatyckich na aukcjach długu na początku stycznia, na jakiś czas odsunęła realizację negatywnego scenariusza. Wprawdzie Europejski Bank Centralny nadal pozostaje aktywny na rynkach długu PIIGS i być może to jego zakupy doprowadziły wczoraj wieczorem do cofnięcia się rentowności portugalskich papierów, ale to tylko opóźni to, co i tak może nastąpić.
Dzisiaj rano kurs EUR/USD złamał ważne wsparcie na 1,3570, co może sugerować spadek w okolice 1,35 jeszcze dzisiaj po południu – to będzie zależeć głównie od danych z USA, zwłaszcza tych z godz. 15:55 (nastroje konsumenckie) – szerzej piszę o tym w subiektywnym kalendarzu. Poza tym należy odnotować poprawiający się sentyment do dolara po wczorajszych lepszych danych o cotygodniowym bezrobociu, a także słowa szefa RBA (Banku Australii), który przyznał, że sytuacja w Eurolandzie nadal pozostaje głównym źródłem globalnej niepewności.
Dodał jednocześnie, iż wprawdzie pozytywnie widzi perspektywy dla australijskiej gospodarki, to nie ma obecnie podstaw do podnoszenia stóp procentowych (w I półroczu). To doprowadziło do spadku notowań AUD/USD poniżej parytetu (1,00).
A co w kraju? Tutaj złoty nadal powoli się osłabia. Dzisiaj rano euro oscyluje wokół 3,9350, a dolar właśnie narusza poziom 2,90. Poniżej 2,99 oscyluje natomiast frank, co ma związek z zachowaniem się kursu EUR/CHF – stabilizacja będąca wynikiem opublikowanych wczoraj danych o niższej inflacji w Szwajcarii. Wprawdzie agencje informacyjne zwracają też uwagę na nadal napiętą sytuację w Egipcie (demonstracje), to jednak kluczowym czynnikiem, który osłabia złotego są obawy dotyczące perspektyw fiskalnych dla Polski, niewielkie szanse na podwyżkę stóp przez RPP w marcu, czy w końcu rosnąca atrakcyjność amerykańskich aktywów i wspomniane wcześniej odradzanie się „euro-demonów”.
EUR/PLN: Kurs konsekwentnie idzie w górę łamiąc kolejne opory. Dzisiaj test okolic 3,95-3,96 wydaje się być całkiem realny. Wsparcie to teraz okolice 3,91-3,92. Dzienny MACD niebezpiecznie zbliża się do poziomu równowagi, co może doprowadzić do przyspieszenia zwyżki – atak na 3,98-4,00 w przyszłym tygodniu?
USD/PLN: Wyjście ponad 2,90 jest sygnałem, który potwierdza rodzący się większy ruch wzrostowy. Teraz kluczowe będzie sforsowanie okolic 2,91-2,92 – niewykluczone, że taka próba zostanie podjęta dzisiaj po południu, co będzie zależne od zachowania się EUR/USD (test okolic 1,3500). W szerszej perspektywie – naruszenie 2,92 będzie sygnałem do ruchu nawet w okolice 3,04 (formacja W). Wsparcia na dzisiaj to rejon 2,88-2,90.
EUR/USD: Złamanie 1,3570 sprawia, iż poziom ten będzie teraz istotnym oporem. Obecnie kluczowe będzie złamanie lokalnego wsparcia na 1,3540, co otworzy drogę do testowania minimum z poniedziałku na 1,3506. Dzienne wskaźniki są w trendach spadkowych, a formacja RGR jest dość widoczna – to sugeruje, że kluczową strefą na najbliższy czas nie jest rejon 1,35, a 1,3430-50, który wyznaczany jest przed grudniowe szczyty. I te okolice mogą być testowane jeszcze dzisiaj wieczorem.
GBP/USD: Wprawdzie notowania funta w zadziwiający sposób nie chcą za bardzo spadać, ale jednocześnie brakuje też jakichś pozytywnych wskazań, które mówiłyby o fałszywości tezy pesymistycznego scenariusza. Dzienne wskaźniki pokazują sygnały sprzedaży, a linia trendu wzrostowego poprowadzona od styczniowego dołka, została wczoraj naruszona. Obecnie kluczowy staje się poziom 1,60. Jeżeli zostanie on wyraźnie naruszony, to impuls spadkowy nabierze tempa. Silny opór to teraz rejon 1,61. Nadal realny jest scenariusz spadku w kilka dni do 1,5750-1,5800.