Mimo, iż informacje ze sfery makroekonomii nie rozpieszczają, to rynek zdaje się je zupełnie ignorować. Dobry przykład mieliśmy wczoraj – słabsza produkcja przemysłowa w strefie euro, rozczarowujący przetarg 5-letnich obligacji w kraju, a także kiepski odczyt danych o sprzedaży detalicznej w USA w czerwcu. A później: ostrzegawcze zapiski z czerwcowego posiedzenia FED – obniżono prognozy wzrostu PKB i inflacji w tym roku, a członkowie FED zaczynają rozważać ewentualne kolejne wsparcie dla gospodarki, jeżeli jej perspektywy miałyby się nadal pogarszać. To de facto oznacza, że o ewentualnych podwyżkach stóp możemy zapomnieć. I może ten fakt przyczynił się do tego, iż giełdy nie przyjęły tych informacji zbyt negatywnie (jakkolwiek idiotyczne jest takie tłumaczenie, podobnie jak oczekiwania na rewelacyjne dane makro ze spółek za II kwartał – rynek zapomina, że kolejne okresy mogą już nie być tak dobre). W nocy nieco rozczarowały też dane z Chin, które pokazały, że tamtejsza gospodarka zaczyna nieco hamować – dynamika PKB w II kwartale spowolniła do 10,3 proc. r/r, a inflacja CPI spadła do 2,9 proc. r/r. Słabsze od prognoz były także pozostałe odczyty.

Reklama


Nie są to jednak informacje, które mogłyby ruszyć rynkiem. Wczoraj późnym popołudniem notowania EUR/USD wspięły się na nowe szczyty na 1,2777, a dzisiaj rano kurs oscyluje wokół 1,2730. Trend wzrostowy cały czas jest zachowywany – nie wykluczone, że rację nadal ma słynny inwestor Jim Rogers, który wczoraj przyznał, że euro wciąż jest tanie i warto je kupować. W kraju złoty oscylował dzisiaj rano wokół 4,06 zł za euro i 3,1850 zł za dolara. Z danych w kalendarzu warto będzie dzisiaj zwrócić uwagę na publikację wyników finansowych JP Morgan o godz. 12:30 i dane makro z USA (godz. 14:30 indeks NY FED Mfg., oraz cotygodniowe bezrobocie, a o godz. 15:15 dane o dynamice produkcji przemysłowej). Dzień zakończą informacje o indeksie Philly FED o godz. 16:00 i wyniki Google’a po sesji w USA.


EUR/PLN: Brak trwalszego naruszenia wsparcia na 4,05 sprawił, iż w krótkim okresie notowania weszły w trend horyzontalny. Ujęcie 4-godzinowe nie wyklucza, iż zostanie „zbudowane” z tego większe odbicie w górę, ale wpierw popyt musiałby się uporać z oporami 4,0650-4,0750. To otworzyłoby drogę powyżej 4,08. Biorąc jednak pod uwagę siłę ostatnich spadków, trzeba dość ostrożnie podchodzić do takiej koncepcji.
USD/PLN: Notowania pozostają w silnej korelacji z zachowaniem się EUR/USD. W efekcie wczoraj doszło do odbicia od oporu na 3,20 i ruchu poniżej 3,18. W tym momencie rynek powrócił powyżej 3,18 i nie wykluczone, iż ponownie dojdzie do próby testu 3,20. Bez wyraźniejszego odwrócenia się trendu na EUR/USD nie można mówić o większym zwrocie na USD/PLN. Silne wsparcia można ulokować dopiero w rejonie 3,11.
EUR/USD: Czy rejon 1,2770-80 spełni swoje zadanie jako opór wynikajacy z 50 proc. zniesienia Fibonacciego i rynek nie zajdzie wyżej? To się okaże, niemniej ostatnie dni pokazały, że jakiekolwiek próby odwrócenia w dół są silnie kontrowane przez stronę popytową na euro. Na dzisiaj wsparcie można wskazać na 1,2690-1,2700, a opór na wspomnianym 1,2770-1,2780.
GBP/USD: Funt nadal pnie się w górę ignorując wskazania płynące ze wskaźników. Jeżeli dojdzie do naruszenia 1,53 to kolejnym celem będzie strefa 1,54-1,55, która może okazać się dość mocnym oporem. Silne wsparcia to rejon 1,5200-1,5240.