RWE Polska, która sprzedaje energię elektryczną w Warszawie, od stycznia 2010 roku podnosi jej ceny dla gospodarstw domowych. W podstawowej taryfie, z której korzysta większość z ponad 800 tys. klientów spółki, a w której cena jest stała przez całą dobę, wzrost wyniesie około 4,7 proc. Drugi składnik opłat za prąd, czyli tak zwana opłata handlowa, nie zmieni się. Zgodnie z prawem w przyszłym roku 10,4 proc. sprzedawanej energii powinno pochodzić ze źródeł odnawialnych. W tym roku było to 8,4 proc.
Ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych są formalnie nadal regulowane, ale RWE i Vattenfall Sales nie muszą przedstawiać ich do zatwierdzenia URE. To skutek przegranych niedawno przez regulatora w sądzie apelacyjnym procesów z tymi firmami. Ale URE nie zamierza zrezygnować z odzyskania kontroli nad cenami ustalanymi przez obie firmy. Oznacza to, że w nowym roku prąd może zdrożeć tylko dla odbiorców indywidualnych RWE. Sprzedawcy z grup PGE, Enea i Tauron Polska Energia, którzy sami nie mogą ustalać cen, trzykrotnie już odrzucili bowiem propozycje cenowe regulatora.
URE, który proponuje wprawdzie podwyżki cen, ale mniejsze od żądnych przez energetyków, zamierza wysłać po raz czwarty wnioski o obniżenie planowanych przez firmy cen detalicznych na rok przyszły, ale jeszcze tego nie zrobił. Klienci RWE znajdą się w szczególnie trudnej sytuacji. Podwyżki dotkną ich jako pierwszych, a na dodatek, choć teoretycznie mogą poszukać tańszego dostawcy prądu, faktycznie nie mają takiej możliwości. Po prostu nie ma ofert od konkurencji. Wprawdzie do końca grudnia można skorzystać z propozycji PGE, która obejmuje całą Polskę, ale cena prądu oferowanego przez ten koncern byłaby wyższa niż będzie w RWE po podwyżkach (PGE chce 269,9 zł za 1 MWh plus 3 zł opłaty miesięcznie wobec 255,5 zł za 1 MWh plus 3,49 zł opłaty miesięcznie, których do przyszłego roku będzie żądać RWE).
Więcej informacji: Warszawiacy od stycznia zapłacą więcej za prąd
p