Świadczenie poniżej kwoty 831,15 zł, czyli najniższego gwarantowanego, jak je nazywa ZUS, otrzymują osoby, które mają problemy z wykazaniem wymaganego okresu ubezpieczeniowego. – Podstawowym powodem wypłacania przez ZUS świadczeń poniżej minimalnej emerytury jest zapewne to, że osoby te nie wypracowały odpowiedniego stażu, który gwarantuje dopłatę do świadczenia przez państwo. Ten staż to obecnie 25 lat okresów składkowych i nieskładkowych dla mężczyzn oraz 20 lat dla kobiet. Przy czym w przypadku pań minimum stażowe będzie stopniowo rosło, aby osiągnąć za kilka lat 25 lat – wyjaśnia rzecznik prasowy ZUS Jacek Dziekan.
Jeśli osoba taka nie zarabiała dużo, to po osiągnięciu minimum stażowego państwo do niskiej emerytury dopłaca tak, aby osiągnęła wysokość najniższego gwarantowanego świadczenia. Po reformie z 1999 r. państwo już nie wszystkim dopłaca, a w szczególności niekoniecznie zatrudnionym na umowy cywilnoprawne.
Niskie emerytury znacznie częściej wypłacane są kobietom niż mężczyznom. 80 proc. otrzymujących świadczenia poniżej 560 zł to panie. Ich udział wzrasta do ponad 90 proc. w przedziale od 560 do 730 zł. Powyżej tej ostatniej kwoty udział kobiet spada, ale pozostaje na poziomie powyżej 80 proc. aż do 1350 zł. Za graniczną wartość można uznać przedział między 1900 a 1910 zł, gdzie kobiety co prawda jeszcze dominują, ale różnica między nimi a mężczyznami maleje do 0,4 pkt proc. Powyżej tej wartości dominują już panowie, którzy 80-proc. przewagę uzyskują w przypadku emerytur wynoszących 3,6 tys. zł. Kobiety stanowią zaledwie jedną dziesiątą świadczeniobiorców otrzymujących najwyższe świadczenie, czyli to powyżej 5 tys. zł.
Dysproporcja w emeryturach kobiet i mężczyzn to wypadkowa kilku czynników. – Przede wszystkim stażu pracy, który w 2011 r. dla kobiet wynosił 33 lata, a dla mężczyzn 37,4. Po drugie podstawa wymiaru, czyli od czego się liczą emerytury, kobiet jest znacznie mniejsza niż mężczyzn. A jest to spowodowane generalnie niższymi zarobkami kobiet, głównie z powodu wykonywania zawodów, gdzie pensja jest niewysoka. Po trzecie, bardzo duża część pań skorzystała z możliwości, jaka istniała przed 2009 r., i przechodziła na wcześniejszą emeryturę w wieku 55 lat, już po 30 latach pracy – tłumaczy Aleksandra Wiktorow, b. prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Reklama
Należy jeszcze wziąć pod uwagę, że dla pełniejszego obrazu sytuacji nie mamy danych o osobach, którym ZUS odmówił przyznania jakiejkolwiek emerytury ze względu na złożenie niekompletnego wniosku. Udowodnienie okresów składkowych i nieskładkowych, uzyskanie dokumentów do wyliczenia kapitału początkowego wiąże się często z niemałymi trudnościami. A z tym nie wszyscy są w stanie sobie poradzić. Dopiero liczba osób, które nie otrzymują żadnej emerytury, uzupełniłaby obraz biedy na emeryturze.