Rząd, jeśli chciałby wskazać środowisko, które może i chce pracować dłużej, niż nakazują dzisiejsze przepisy emerytalne, przykładu nie musiałby szukać zbyt długo. Urzędnicy, bo o nich mowa, nie będą mieć żadnych problemów z wykonywaniem obowiązków zawodowych do 67. roku życia, co zakłada rządowy projekt reformy emerytalnej.
To wynik naszej sondy przeprowadzonej w administracji publicznej. Sprawdziliśmy 16 urzędów miast, 16 urzędów wojewódzkich i 16 marszałkowskich oraz 17 ministerstw. Prawie w każdym z nich urzędnicy pracują dłużej niż obecnie wymaga prawo. W Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim średnia wieku zakończenia pracy w przypadku mężczyzn wynosi 66 lat, a kobiet 63 lata. W takim samym wieku najczęściej odchodzą z pracy kobiety zatrudnione w resortach edukacji i obrony narodowej. A mężczyźni pracują tam odpowiednio do 70. i 69. roku życia. W drugim z wymienionych ministerstw są nawet osoby w wieku 80 lat.
Z przejściem na emeryturę nie spieszą się też zatrudnieni w administracji samorządowej. W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Mazowieckiego mężczyźni przechodzą na nią średnio w wieku 67 lat, czyli proponowanym w rządowej reformie, a kobiety pracują przeciętnie cztery lata dłużej, niż wymagają obecne przepisy.
W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego średnia wieku kobiet odchodzących na emeryturę również wynosi 64 lata, a mężczyzn o trzy lata więcej. Podobnie jest w Zachodniopomorskim Urzędzie Marszałkowskim.
Reklama
Z pracą nie chcą też zbyt wcześnie rozstawać się osoby zatrudnione w urzędach miejskich. – U nas średnia wieku przechodzenia na emeryturę dla kobiet wynosi 61 lat, a dla mężczyzn 67 – mówi Dariusz Czapla z Urzędu Miasta w Katowicach. W krakowskim magistracie mężczyźni też przeciętnie pracują do 67. roku życia, a kobiety – do 62 lat.
Eksperci wskazują, że urzędnicy pracowaliby jeszcze dłużej, gdyby nie ciągłe zapowiedzi redukcji etatów. To właśnie starsze osoby, które mimo osiągnięcia wieku emerytalnego wciąż są czynne zawodowo, zmusza się do odejścia.
Musieliśmy wybrać: zwalniać młodych urzędników i zostawić ich bez środków do życia albo namawiać do tego starszych, którzy mogą przejść na emerytury. Wybraliśmy tę drugą opcję – mówi Marcin Masłowski z Urzędu Miasta w Łodzi.
Dodaje, że odchodzący otrzymywali premie.
Również rząd, który chce wydłużać wiek emerytalny, chciał usuwać ze stanowisk starszych pracowników urzędów. W specustawie o redukcji zatrudnienia (która ostatecznie nie weszła w życie) proponował w pierwszej kolejności zwalniać właśnie osoby wiekowe.
Po wejściu w życie reformy wieku emerytalnego nikogo nie będzie już dziwić, że w urzędach pracują siedemdziesięciolatkowie.