Czerwcowe wyniki sprzedażowe firm deweloperskich okazały się dla wielu z nich wyjątkowo zimnym prysznicem – powiedział Marek Wielgo, ekspert portalu.
Wśród siedmiu analizowanych aglomeracji tylko dwie – Trójmiasto i Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia – zanotowały wzrost zainteresowania mieszkaniami. W pozostałych spadki były bardziej lub mniej dotkliwe. Poznań stracił aż 23 proc. sprzedaży, Łódź – 18 proc.. Kraków zakończył kwartał z 8-procentowym spadkiem, Warszawa – z 3-procentowym, a Wrocław – z 1-procentowym.
Choć popyt słabnie, to niektóre miasta zwiększyły podaż. Wrocław i Trójmiasto wprowadziły na rynek ponad 2,5 tys. mieszkań, co oznacza wzrost odpowiednio o 15 proc. i aż 34 proc. względem pierwszego kwartału. Pozostałe metropolie wykazały wyraźny spadek nowej oferty – najmocniej Poznań (-48 proc.) i Łódź (-45 proc.).
Deweloperzy w Warszawie, Krakowie i innych miastach mierzą się z ciekawą sytuacją: mimo mniejszej liczby wprowadzanych mieszkań, liczba dostępnych lokali wzrosła. Dlaczego? Wielu klientów rezygnuje z wcześniej podpisanych umów. W rezultacie oferta znów się powiększa – i to do rekordowego poziomu.
"Istotne jest też jednak to, czy nowa podaż nadal przewyższała popyt. W II kwartale ten korzystny z punktu widzenia potencjalnych nabywców mieszkań trend utrzymał się w Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście i w miastach Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Natomiast w Warszawie, Łodzi i Poznaniu deweloperzy wprowadzili do sprzedaży mniej mieszkań, niż sprzedali. Mimo to we wszystkich metropoliach wzrosła ich liczba w ofercie. Po prostu wróciły do niej mieszkania, z których cześć nabywców zrezygnowała. W efekcie oferta firm deweloperskich urosła do rekordowych rozmiarów. W Warszawie pod koniec czerwca można było przebierać wśród blisko 17 tys. lokali, w Krakowie - 11,3 tys., Wrocławiu - ponad 11,1 tys., Trójmieście - blisko 8,8 tys., Łodzi - ok. 10,1 tys., Poznaniu - ponad 8,3 tys., a w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii - ok. 11,1 tys." – czytamy w analizie.
Mimo wyraźnego wzrostu podaży, ceny pozostały stabilne. W II kwartale metr kwadratowy nie podrożał w ogóle we Wrocławiu, a w Warszawie, Krakowie, Łodzi i Poznaniu wzrost wyniósł tylko 1 proc.. Większe zmiany odnotowano w Trójmieście (+3 proc.) i Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (+2 prpc.).
Rosnący wskaźnik czasu wyprzedaży mieszkań to kolejny znak, że rynek zaczyna się zmieniać. W Łodzi i na Górnym Śląsku całkowita wyprzedaż obecnych ofert zajęłaby już ponad dwa lata, jeśli deweloperzy nie wprowadzaliby nowych inwestycji. To granica, po której mówi się o nadpodaży – a ta oznacza presję na obniżki cen.
W miastach takich jak Kraków, Wrocław czy Poznań sytuacja balansuje na krawędzi – między równowagą a nadpodażą. Kupujący mogą więc zyskać więcej argumentów do negocjacji.
Popyt nie pozostanie jednak obojętny na poprawiającą się dostępność kredytów mieszkaniowych i jesienią sprzedaż mieszkań prawdopodobnie wyraźnie się ożywi. Oczywiście, o ile w gospodarce, a w konsekwencji na rynku pracy, nie wydarzy się nic, co mogłoby zgasić optymizm nabywców kredytowych – podsumowuje Marek Wielgo.
Źródło: ISBnews