Była premier Beata Szydło zapowiedziała "koniec branży motoryzacyjnej w Polsce", odnosząc się do zamykania zakładów produkujących autobusy i silniki spalinowe. Eksperci jednak studzą ton i stwierdzają, że choć przed polską motoryzacją stoją wyzwania, zmiany wpłyną na nią korzystnie.
- Przechodzenie na elektromobilność będzie skutkować zamykaniem niektórych zakładów. Chodzi o te, które produkują części potrzebne wyłącznie do aut konwencjonalnych, na przykład silniki spalinowe czy tłumiki. Pojawią się za to nowe zakłady. To na przykład cała dziedzina, którą hasłowo nazwijmy ładowaniem samochodów elektrycznych. Tu będą potrzebne nowe etaty, nowe umiejętności, nowi ludzie - mówił Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
- Nasz przemysł motoryzacyjny jest oparty przede wszystkim na produkcji części, a w samochodach elektrycznych jest ich o około 30 procent mniej niż w konwencjonalnych- mówił Grzegorz Pietrzykowski z Krajowej Sekcji Przemysłu Motoryzacyjnego NSZZ "Solidarność". - W perspektywie kolejnych lat około 30 procent miejsc pracy w całej branży, którą należy szacować na nawet 500 tysięcy etatów, jest więc zagrożonych - dodał.
Przejście na produkcję aut elektrycznych ma się jednak okazać korzystne dla Polski.
CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>