Teoretycznie wszystko wydawało się proste. Jeszcze na długo przed śmiercią Aleksandra Gudzowatego głównym udziałowcem Bartimpeksu został Tomasz Gudzowaty, najstarszy syn przedsiębiorcy. W jego rękach znajduje się 3450 akcji. 69 proc. wszystkich wyemitowanych.
Kolejne 1300 należało do Aleksandra Gudzowatego. Dotyczące ich postępowanie spadkowe wciąż nie jest zakończone. To współwłasność spadkobierców. Wprawdzie Tomasz Gudzowaty ma w niej połowę udziałów, to decyzją sądu akcjami zarządza Dorota Gudzowaty, druga żona Aleksandra. Do niej i do Michała Gudzowatego, drugiego syna zmarłego przedsiębiorcy, również należy połowa udziałów we współwłasności.
Akcje są uprzywilejowane co do głosu w stosunku 5 do 1 (w 2013 r. zgromadzenie akcjonariuszy Bartimpeksu zdecydowało o zmniejszeniu uprzywilejowania do 2 do 1, ale prawnikom Doroty Gudzowaty udało się w maju zeszłego roku uzyskać wyrok unieważniający tę uchwałę), co powoduje, że ich dysponent ma 64 proc. wszystkich głosów w spółce. Listę udziałowców Bartimpeksu uzupełnia Grażyna Gudzowaty, pierwsza żona Aleksandra Gudzowatego i matka Tomasza. W jej posiadaniu jest 250 akcji.
Awantura o Akwawit
W firmie funkcjonuje zatem dwóch akcjonariuszy, z których jeden ma większość udziałów, a drugi – większość głosów. Kodeks spółek handlowych daje w takiej sytuacji duże możliwości. Na przykład obydwie strony mają prawo zwołać walne zgromadzenie bez pośrednictwa zarządu, wyznaczając przewodniczącego zgromadzenia.
Z tego uprawnienia Dorota Gudzowaty skorzystała w sierpniu zeszłego roku w celu „podjęcia działań niezbędnych do odbudowy wartości spółki, jak również wartości akcji spółki w związku z uzasadnionym podejrzeniem dokonania przez zarząd spółki PHZ Bartimpex rozporządzania akcjami spółki Akwawit-Polmos na warunkach rażąco niekorzystnych dla spółki”.
Akcjonariusze odwołali zarząd Bartimpeksu z Grzegorzem Ślakiem na czele, zdymisjonowali także radę nadzorczą. Niemal 100 proc. akcji Akwawitu na początku 2015 r. zostało sprzedanych za 1,5 mln zł zarejestrowanej w Poznaniu rok wcześniej firmie Asterex sp. z o.o. „W efekcie sprzedaży akcji Akwawitu spółka poniosła stratę w wysokości 112 mln zł, która została rozpoznana w wyniku 2014 r. w wyniku utworzenia odpisu aktualizacyjnego, bez wpływu na wynik 2015 r.” – możemy przeczytać w sprawozdaniu zarządu Bartimpeksu z działalności w 2015 r. Sprawę badała Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Nikomu nie postawiono zarzutów.
Dla Bartimpeksu, którego roczne przychody zamykają się w milionie złotych i pochodzą z wynajmu powierzchni w budynku przy ul. Pięknej w Warszawie, akcje Akwawitu były kluczowymi aktywami. Nawet jednak gdyby cofnąć się do stanu sprzed sprzedaży, bilansowa wartość majątku firmy nie przekraczała 150 mln zł. Takich przedsiębiorstw są w Polsce tysiące, tymczasem jeszcze 20 lat temu Bartimpex należał do największych prywatnych korporacji w kraju. Aleksander Gudzowaty szczycił się tym, że w latach 1991–2005 jego firma zapłaciła 700 mln zł podatków. W 1999 r. tygodnik „Wprost” umieścił urodzonego w Łodzi przedsiębiorcę na pierwszym miejscu listy najbogatszych Polaków.
Gazowe imperium
Majątku Gudzowaty dorobił się, handlując gazem z Rosją. Tamtejszy rynek miał okazję poznać jeszcze w czasach starego systemu, jako pracownik central handlu zagranicznego: Textilimpeksu i Kolmeksu, gdzie w drugiej połowie lat 80. był dyrektorem generalnym.
– Jestem największym antytalentem językowym, jaki można sobie wyobrazić. A korzystanie z tłumacza jest upokarzające. Jedyny język, jaki udało się mi opanować, to rosyjski. I dlatego, gdy pracownicy centrali Textilimpeksu jechali na Zachód, mnie posłano do Moskwy – tłumaczył Gudzowaty („Sukces”, 1996).
Bartimpex założył w 1989 r. Swoją szansę dostał w 1992 r., kiedy Gazprom zażądał natychmiastowej zapłaty za dostawy gazu do Polski. Zalegającemu Rosjanom 280 mln dol. państwowemu PGNiG trudno było sprostać tym żądaniom. – Rosjanie powiedzieli: – Jeśli chcecie handlować z nami, to tylko z jego pomocą, bo jemu ufamy – mówił rzecznik prasowy PGNiG Janusz Zgórzyński („Gazeta Wyborcza”, 1998).
– W jaki sposób zyskał pan zaufanie Rosjan? – pytali w 2000 r. Michał Matys i Paweł Smoleński, reporterzy „Gazety Wyborczej”. – Ja nie wojuję, tylko pracuję. (...) I sprzyjał mi los, ja potrafiłem z nimi rozmawiać – wyjaśniał Gudzowaty.
Przychylność władz po obydwu stronach granicy zapewniało Gudzowatemu dzielenie się zyskami z państwowymi firmami. Dostawy gazu przechodziły przez spółkę Gas Trading, w której wspólnikami Bartimpeksu było PGNiG i jedna z firm zależnych Gazpromu. Za surowiec Gudzowaty rozliczał się, wysyłając do Rosji żywność. Łącznie Gas Trading w latach 1993–2001 sprowadził do Polski 24 mld m sześc. gazu, pokrywając w poszczególnych latach 20 proc. krajowego zapotrzebowania.
W rozrastającym się imperium Gudzowatego niemal wszystko związane było z gazem. W skład grupy kapitałowej wchodził m.in. Bank Współpracy Europejskiej, zbudowany na bazie sprywatyzowanego w 1993 r. Banku Turystyki. BWE odegrał istotną rolę w finansowaniu budowy polskiego odcinka Gazociągu Jamalskiego. Bartimpex był dostawcą rur dla gazociągu i jego generalnym wykonawcą. Gas Trading, razem z Gazpromem i PGNiG, założył EuRoPol Gaz, spółkę powołaną do budowy i eksploatacji gazociągu. Pod koniec lat 90. Gudzowaty kupił od Amerykanów towarzystwo ubezpieczeniowe Cigna STU, które zarabiało na ubezpieczaniu kontraktów związanych z budową gazociągu.
Putin skończył hossę
Złote czasy imperium Gudzowatego skończyły się w 2001 r. Władzę nad Rosją przejmował Władimir Putin i w firmach kontrolowanych przez państwo rozpoczynała się wymiana kadr. Szefostwo w Gazpromie stracił Rem Wiachiriew, uważany za przyjaciela Gudzowatego. Gazprom zerwał kontrakt „gaz za żywność” i porozumiał się bezpośrednio z PGNiG. Wprawdzie w 2007 r. Gudzowaty wygrał z Gazpromem w sądzie 35 mld dol. odszkodowania za zerwanie kontraktu, ale obrót gazem ziemnym był już dla niego rozdziałem zamkniętym.
Wycofał się także z branży finansowej (w 2006 r. aktywa ubezpieczeniowe kupili Austriacy z Vienna Insurance Group, a rok później wymagający dokapitalizowania BWE stał się własnością funduszu Innova). Bazą do zbudowania nowej linii biznesowej były zakupione od państwa w 2002 r. polmosy we Wrocławiu i Lesznie. Ale Gudzowaty nie potrafił znaleźć odpowiednich menedżerów. Globalny kryzys, spowolnienie i zmieniające się regulacje spowodowały, że działający w branży alkoholowej Akwawit zaczął przynosić straty, a specjalizująca się w biopaliwach Wratislavia Bio zawiesiła działalność. W 2011 r. przedsiębiorca przekonał do współpracy Grzegorza Ślaka, jednego z pionierów produkcji biopaliw w Polsce. Ślak został prezesem w obydwu firmach, wdrażając programy restrukturyzacji. Klientami Wratislavii zostały i Orlen, i Lotos. Akwawit uzyskał wyłączność na produkcję wódki Smirnoff dla koncernu Diageo, zdobył także zlecenie od Brown-Forman, innego globalnego giganta, na „produkcję jednego ze sztandarowych wyrobów”. Zwiększona produkcja pozwoliła rozłożyć koszty stałe na większy wolumen, dzięki czemu Akwawit zaczął zarabiać także na własnych markach. W zeszłym roku firma wypuściła na rynek whiskey pod marką „Jack Strong”. Na butelce widnieje wizerunek prezesa. W prasowych wywiadach Grzegorz Ślak zarówno sytuację finansową Akwawitu, który w 2015 r. miał 385 mln zł przychodów i zanotował 5 mln zł straty netto, jak i Wratislavii (380 mln zł przychodów w 2014 r. i 22 mln zł zysku netto), przedstawiał jako dobrą. Obydwie firmy były ze sobą powiązane – na koniec 2014 r. Akwawit miał 69 proc. udziałów we Wratislavii Bio Sp. z o.o. Dlatego cena sprzedaży papierów Akwawitu może dziwić.
Przegrupowania
Ślak podkreśla, że nie będzie komentować transakcji, bo to decyzja właścicieli – na sprzedaż Akwawitu w 2014 r. zgodę wyraziło walne zgromadzenie Bartimpeksu. Menedżer był jedynie jej wykonawcą. – Są różne metody wyceny przedsiębiorstw. Można na przykład oprzeć się na zdolności firmy do regulowania zobowiązań – wyjaśnia Ślak.
Ale to niejedyne zmiany, jakie zaszły w aktywach pozostałych po Aleksandrze Gudzowatym pod rządami Grzegorza Ślaka. Pod koniec 2014 r. Wratislavia Bio Sp. z o.o. sprzedała zorganizowaną część przedsiębiorstwa, która produkowała biopaliwa, spółce akcyjnej o tej samej nazwie. Nie udało się nam uzyskać od Grzegorza Ślaka odpowiedzi na pytanie, jaki był sens ekonomiczny tej operacji. Podpowiedzią może być skład akcjonariuszy spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Wprawdzie większość udziałów miał Akwawit, ale pozostałe 31 proc. jest współwłasnością spadkobierców Aleksandra Gudzowatego. I są one uprzywilejowane co do głosu, co powoduje, że ich dysponent ma kontrolę nad firmą. Sytuacja analogiczna jak w Bartimpeksie.
Pod rządami Ślaka Bartimpex ostatecznie wycofał się z sektora gazowego. Przed dwoma laty sprzedał 37 proc. udziałów w Gas Trading za niecałe 50 mln na rzecz PGNiG. Kluczowymi aktywami firmy było 4 proc. akcji w EuRoPol Gazie i dzięki transakcji z Bartimpeksem PGNiG przejął nad nimi kontrolę, zwiększając swoje zaangażowanie w operatorze Gazociągu Jamalskiego do 52 proc. Pozostałe 48 proc. akcji należy do Gazpromu. Za pieniądze pozyskane ze sprzedaży Gas Tradingu Bartimpex kupił malezyjską firmę MTG Investment. W bilansie te aktywa wyceniane są na 48 mln zł i stanowią ponad połowę majątku Bartimpeksu. Ile MTG znaczy dla wyników finansowych Bartimpeksu, tego nie wiadomo, bo spółka nie opublikowała jeszcze raportu skonsolidowanego za 2015 r.
Nieruchomości Bartimpeksu wyceniane były na koniec 2015 r. na 19 mln zł.
Tomasz bierze władzę
W Krajowym Rejestrze Sądowym jako prezes firmy w dalszym ciągu figuruje Ślak. To dlatego, że prawnicy Tomasza Gudzowatego zaskarżyli uchwały sierpniowego zgromadzenia firmy i zablokowali wpisanie nowych władz do KRS. Argumentują, że Dorota Gudzowaty nie jest właścicielem pakietu akcji pozostałego po Aleksandrze Gudzowatym, a jedynie jego zarządcą i nie ma prawa do zwoływania walnych zgromadzeń. Dodatkowo zawiadomienie o zwołaniu walnego – prawnicy sugerują, że celowo – wysłane zostało do Tomasza Gudzowatego pod nieprawidłowy adres, co uniemożliwiło mu wzięcie udziału w obradach. Grzegorz Ślak zaznacza, że w jego ocenie jedynymi akcjonariuszami firmy są Tomasz Gudzowaty i jego matka Grażyna.
Dwukrotnie akcjonariusze firmy spotkali się w styczniu tego roku na wniosek Tomasza. Na pierwszym WZA wybrana została nowa rada nadzorcza. Pełnomocnicy Doroty Gudzowaty nie wzięli udziału w głosowaniu, bo w ocenie przewodniczącej walnego „nie przedstawili postanowienia sądu zawierającego zgodę na wykonywanie czynności wykraczających poza zwykły zarząd akcjami i w konsekwencji na wykonywanie prawa głosu (...)”. Nowa rada nadzorcza, powołując się na skomplikowaną sytuację formalnoprawną firmy oraz „brak wykonywania czynności zarządzania spółką przez Roberta Kozłowskiego”, zawiesiła prezesa w czynnościach. Do sprawowania tej funkcji na trzy miesiące oddelegowany został ze składu rady Tomasz Gudzowaty. W piątek odbyło się kolejne WZA, które miało podjąć decyzje umacniające władzę najstarszego syna Aleksandra Gudzowatego w firmie. Planowane było przyznanie Tomaszowi Gudzowatemu prawa do mianowania prezesa spółki i obejmowania nowych emisji akcji w pierwszej kolejności, po wartości nominalnej. Sądząc po przebiegu wcześniejszego walnego, takie decyzje zostały podjęte, ale pewności nie mamy, bo Tomasz Gudzowaty w ostatniej chwili odwołał umówiony przed dwoma tygodniami wywiad.