MON początkowo nie odpowiadał na pytania Money.pl o koszty funkcjonowania podkomisji Antoniego Macierewicza, potem podał jedynie, że "kwestia uposażeń członków podkomisji jest aktualnie poddana uzgodnieniom w resorcie obrony narodowej". Money.pl podjął się oszacowania tej kwoty.
"Z informacji od jednego z ekspertów, który wielokrotnie współpracował z polskimi sądami jako biegły od zdarzeń lotniczych wynika, że w zależności od stopnia skomplikowania ekspertyzy i jej czasochłonności, koszty oscylują w granicach między 5 a 20 tys. zł", podaje portal. Cytuje także wypowiedz Pawła Deresza, męża Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej – członkowie podkomisji mogą liczyć na miesięczne zarobki w przedziale 20-30 tys. zł.
- Będzie to oznaczało miliony złotych rocznie. Jeżeli przemnożymy te 30 tysięcy przez liczbę członków komisji i miesiące pracy, to rocznie będzie to oznaczało ponad 7,5 mln zł. A przecież jeszcze pracować ma przy tym czterech zagranicznych doradców. Oni z pewnością dostawać będą jeszcze więcej niż polscy członkowie komisji – dodaje Deresz.
Jeśli przyjąć, że przedstawiciele komisji dostaną po 30 tys. zł brutto, łącznie oznacza to wydatek około 9 mln zł. "Z wyłączeniem stałych pensji dla ekspertów daje to ponad 7,5 mln zł. Przyjmując jednak, że zagraniczni doradcy zarabiać będą dwukrotnie więcej niż polscy członkowie podkomisji, da nam to już ponad 10 mln zł".
Kiedy z kolei uwzględnić wynagrodzenia, na jakie mogą liczyć członkowie komisji Laska, byłoby to odpowiednio: 1,5 mln zł, 1,2 mln zł i 1,7 mln zł rocznie.
Dla porównania, prace trzech komisji śledczych przez 4 lata VI kadencji Sejmu (ds. nacisków, zbadania okoliczności śmierci Barbary Blidy i zabójstwa Krzysztofa Olewnika), kosztowały około 2,3 mln zł, informowało swego czasu DGP.