Ponad połowa firm nie ufa swoim partnerom. Jedna z powszechnych opinii: kontrahent wykorzysta każdą lukę w umowie, by uzyskać dodatkowe korzyści z kontraktu moim kosztem. To pogląd prezentowany przez 52,5 proc. firm. Aż 59,7 proc. uważa, że druga strona gra fair tylko wtedy, gdy obu kontrahentów łączy wspólnota interesów, np. realizują wspólny projekt dla większego odbiorcy. 3/4 sądzi, że ciągle trzeba uważać, by nie dać się oszukać. Niemal co drugi przedsiębiorca przyznaje, że nie zdecydował się na przeprowadzenie transakcji, bo się bał, że padnie ofiarą oszustwa. Co trzeci, że współpracuje tylko ze sprawdzonymi kontrahentami.
To tylko niektóre wyniki z badań przeprowadzonych przez ekspertów Akademii Finansów i Biznesu Vistula na zlecenie Krajowego Rejestru Długów i Rzetelnej Firmy. Dziś raport będzie prezentowany na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach.
Adama Łącki, prezes KRD, zwraca uwagę, że niski poziom zaufania społecznego pokazuje też Diagnoza Społeczna przygotowywana przez prof. Janusza Czapińskiego. Dla Łąckiego najciekawsze są wyliczenia strat, które ponosi gospodarka przez to, że przedsiębiorcy widzą potencjalnych partnerów jako oszustów.
A te nie są małe. Mogą wynosić nawet 281 mld zł. To szacunki utraconych przychodów, które powstały z przeniesienia wyników ankiet z grupy 1115 pytanych firm na cały sektor przedsiębiorstw. Tyle w sumie warte mogły być transakcje, do których nie doszło ze strachu przed "oszustem", i umowy, których nie zawarto, bo firmy nie starały się o poprawę własnego wizerunku.
Reklama
To niejedyne straty, jakie ponosimy z powodu niskiego poziomu zaufania. Znacznie groźniejsze i bardziej długofalowe skutki ma wpływ braku zaufania w relacjach między firmami na innowacyjność gospodarki. Im niższy poziom zaufania, tym mniejsza skłonność do kooperacji. Bez tego małe i średnie firmy nie będą w stanie łączyć się, by finansować badania na tworzenie nowych produktów i usług. Tak działają klastry, które w USA i Europie Zachodniej są rozsadnikiem nowych pomysłów w biznesie. W Polsce to wciąż fikcja – ocenia Adam Łącki.
Autorzy raportu pokusili się o sporządzenie profili tych najbardziej ufnych i tych podejrzliwych przedsiębiorców. Ci pierwsi są zwykle młodzi (18–34 lata), ich firmy mają obroty w przedziale 0,5–1 mln zł rocznie i działają w dużych miastach. Na drugim biegunie są ci z przedsiębiorstw zatrudniających 50 pracowników i więcej, o obrotach 1–50 mln zł. Wiek nieufnych: 60 plus.
Raport zwraca uwagę, że problem zaufania działa w dwie strony. Z jednej przedsiębiorcy są asekuracyjni i zrywają transakcje, boją się nadużyć. Z drugiej sami padają ofiarą tej wszechobecnej podejrzliwości. Aż 53,2 proc. firm twierdzi, że musi wciąż gromadzić dowody swojej uczciwości, bo w przeciwnym razie druga strona będzie się starała wykazać zaniedbania. Ponad 35 proc. mówi, że odrzucono ich ofertę jako przedsiębiorców niesprawdzonych.
Według prof. Jana Fazlagicia, który kierował zespołem ekspertów – autorów raportu, niski poziom zaufania ma dwie przyczyny. Pierwsza to historyczna, kilkuwiekowa zaszłość: efekt tzw. gospodarki folwarcznej, w której właściciel wyzyskiwał chłopów. Skutki odczuwamy nie tylko w relacjach biznesowych, ale również w tych między pracodawcami i pracownikami.
Drugi powód: w ostatnich dwóch–trzech dekadach nikt nawet nie próbował traktować sprawy zaufania społecznego jako problemu, nad którym należy pracować. Brak zaufania jest za to generowany przez instytucje państwa, czego przykładem są np. ostatnie zmiany w OFE. Państwo jest niesłowne, więc nie można oczekiwać od obywateli, że będą dotrzymywać umów – uważa prof. Fazlagić.
Według autorów raportu poprawa poziomu zaufania w biznesie nie nastąpi bez wzmocnienia autorytetu państwa. I nie chodzi tylko o dotrzymywanie społecznych umów, ale też np. bardziej skuteczny wymiar sprawiedliwości. Im łatwiej uniknąć kary, tym łatwiej o nadużycia – i odwrotnie, nieuchronność kary zniechęca do nieuczciwości.
Poziom zaufania w biznesie jest niski, ale nie jest to sytuacja beznadziejna. Można tę tendencję zmienić, to jest do zrobienia w jedno pokolenie, tylko do sprawy trzeba podejść jak w sporcie – jeśli zakładamy, że za 20 lat chcemy zdobyć mistrzostwo świata w piłce nożnej, to już dziś musimy zacząć pracować z sześciolatkami na boisku. By zbudować społeczne zaufanie, potrzebujemy polityki na wielu płaszczyznach, która będzie na to ukierunkowana – dodaje prof. Fazlagić.

ZOBACZ TEŻ: Fiskus łata podatkową lukę. Próg płatności obniżą 5 razy!>>>